niedziela, 17 stycznia 2021

 DIABELSKIE PODSZEPTY


Raz Maciek do marketu

Zmierzał raźnym krokiem,

A Głupota, tuż za nim,

Przemykała bokiem.


I tak szepcze:

Maciusiu, królu ty mój złoty,

Kup literek gorzałki

Dla lepszej ochoty…


Ki diabeł? Co się dzieje?

Maciek się zapyta.

Ale patrzy – jest regał.

Na nim – okowita!


I od razu dostaje

Małpiego rozumu.

Bez namysłu zgarnia

Dwie butelki rumu.


Będzie przednia zabawa,

Głupota się cieszy.

A Maciek, choć obiecał,

Znowu dzisiaj zgrzeszy…


Z koleżkami, nad rzeczką,

Mocno się zaprawi,

Za co żonka go względów

Na długo pozbawi:


Będzie spał, biedaczysko,

Na twardej komodzie.

Sam, bez miękkiej poduchy,

Za nóżkę nie złapie...


Aż zlituje się nad nim

Szlachetna kobita,

Choć wie, że na darmo,

Znowu go zapyta:


Z kim chcesz spać,

Wybieraj: ja, czy okowita?

On ponownie solenne przysięgi jej złoży,

Bo wie, że bez żony długo by nie pożył!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz