„Dziwny jest ten świat,
gdzie jeszcze wciąż
mieści się wiele zła.
I dziwne jest to,
Że od tylu lat
Człowiekiem gardzi człowiek.”
Tak śpiewał kiedyś Czesław Niemen, a słowa jego piosenki – gdy się nad nimi głębiej zastanowimy - zamiast tracić na aktualności, z każdą kolejną dekadą, nabierają ponadczasowej wartości. Przykre to, ale prawdziwe. Wszelkiego rodzaju zło, pogarda dla Boga, dla życia, wartości i dla drugiego człowieka codziennie, coraz brutalniej, wciska się w naszą przestrzeń. Widać to szczególnie w polityce, gdzie namnożyło się wszelkiego rodzaju politycznych oszustów, ja nazywam ich klonami lisa Witalisa, którzy od lat wciskają nam kit, wykorzystują, a dla osobistych korzyści, zdobycia władzy i pieniędzy, są w stanie, gdyby to tylko było możliwe, podpisać porozumienie nawet z samym Belzebubem.
gdzie jeszcze wciąż
mieści się wiele zła.
I dziwne jest to,
Że od tylu lat
Człowiekiem gardzi człowiek.”
Tak śpiewał kiedyś Czesław Niemen, a słowa jego piosenki – gdy się nad nimi głębiej zastanowimy - zamiast tracić na aktualności, z każdą kolejną dekadą, nabierają ponadczasowej wartości. Przykre to, ale prawdziwe. Wszelkiego rodzaju zło, pogarda dla Boga, dla życia, wartości i dla drugiego człowieka codziennie, coraz brutalniej, wciska się w naszą przestrzeń. Widać to szczególnie w polityce, gdzie namnożyło się wszelkiego rodzaju politycznych oszustów, ja nazywam ich klonami lisa Witalisa, którzy od lat wciskają nam kit, wykorzystują, a dla osobistych korzyści, zdobycia władzy i pieniędzy, są w stanie, gdyby to tylko było możliwe, podpisać porozumienie nawet z samym Belzebubem.
Klony lisa Witalisa
Był
raz w bajce „Brzechwa dzieciom”
Taki
wielce sprytny lis,
Co
to misie karmił śniegiem,
A
sam, szelma, kury gryzł.
A i
u nas, w młodym gaju,
Się
pojawił jego klon.
Choć
nie może być ten sam,
Mówią:
kubek w kubek – on!
Ech
mój lisie – Witalisie.
Jesteś
kłamcą, widzi mi się!
Więc
zabieraj swe manatki,
Choć
masz język piękny, gładki...
Jesteś
z nienawiści chory,
Więc
uciekaj do swej nory.
I
przesiaduj tam dni cztery,
Aż
wyleczysz się z „cholery”.
I
przestaniesz podle judzić
I
niesnaski w lesie budzić.
Bo
masz już srebrników tyle,
Że
wystarczy na daktyle...
Choćbyś
gryzł je całe życie –
W
lesie, w norze, no i skrycie...
Choćbyś
karmił nimi „szpaki”,
Nie
wywołasz większej draki!
Bo
niedźwiedzie, rysie, wilki...
Znają
już te twoje „szpilki”.
I
umizgi, i podchody...
I
uśmiechy ryżej brody.
Więc
nikogo nie oszukasz,
Choćbyś
był, jak pewien szczupak.
Co
to kiedy puścił bąka,
To
się chwilę później jąkał.
Ale
ryby zrozumiały,
Że
to był oszuścik mały.
Tak
i ciebie rozszyfrują
I
futerko „wygarbują”!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz