niedziela, 6 października 2019

Nie, to nie Brzechwa jest autorem zamieszczonego niżej satyrycznego utworu. Gdzież bym się śmiał do Niego porównywać. To tylko ja, pod wpływem impulsu, napisałem kiedyś ten "leśny" wierszyczek, który właśnie został opublikowany w ostatnim numerze ŁOWCA GALICYJSKIEGO.
Zapraszam do lektury i uśmiechów.

Z przymrużeniem oka o bezkrwawych rewolucjach:


Rewolucja na Polanie

Tak to było drogi panie:
Przy okrągłym pniaku siedli,
Wszystkie kury smacznie zjedli.

A że było im wciąż mało,
To przepili to gorzałą,
Którą niedźwiedź już od roku
Kręcił w lesie, gdzieś w potoku.
Potem władzę podzielili,
Mówiąc: Będziem dobrze żyli!
Wilk, co za tym wszystkim stał,
Zrobił wszystko, tak jak chciał.
Armia lisów się otoczył,
W awangardzie samej kroczył.
Przy nim wierny rab - Boruta,
Co skarpetek nie miał w butach.
Wielki piórem wymachiwał,
Akt "ugody" podpisywał.
"Sam bieg dziejów odwróciłem,
Bo przebiegły bardzo byłem".
Potem brudzia wychylili,
No i znowu przekąsili...
I gęsinę i indyki... -
Strasznie głodne basałyki.
Tak bezkrwawo zwyciężyli.
Leśny ludek oszwabili.
Pozbawili go majątku.
No, i czy to jest w porządku?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz