Myśliwi w walce o niepodległość Polski
W
obecnym roku przypada setna rocznica odzyskania przez Polskę
niepodległości po okresie zaborów. Z tej okazji w całym kraju i
za naszymi granicami, wszędzie tam, gdzie żyją nasi bracia i
siostry, organizowanych jest szereg wspaniałych jubileuszowych
uroczystości.
Szczycimy
się naszą tysiącletnią historią, naszym krajem i jego
osiągnięciami, bo jesteśmy dumnym i walecznym narodem, który
nigdy nie pogodził się z tym, że na skutek wrogiej działalności
trzech sąsiadujących z nami mocarstw – ale także lekkomyślnej,
krótkowzrocznej polityki możnych i ostatnich władców
Rzeczypospolitej – pod koniec osiemnastego wieku Polska, na ponad
120 lat została wymazana z mapy Europy.
Cenimy
naszą wolność, naszą możliwość stanowienia o sobie, bo nasi
przodkowie zapłacili za to wielką daninę z życia, krwi i
cierpienia. Bo wiele razy, wydawało się wbrew trzeźwemu
rozsądkowi, mieli odwagę stawać do nierównej śmiertelnej walki z
przeważającymi siłami wrogów, aby upominać się o Polskę, o
polski naród; o to, żeby ich potomkowie mogli żyć w wolnym,
niepodległym kraju. Żebyśmy mieli prawo i możliwość mówić,
myśleć i marzyć po polsku...
Wśród
tych niewątpliwych, wielkich - często już dzisiaj bezimiennych,
bohaterów, bo czas zatarł o nich pamięć – było bardzo wielu
myśliwych. Nie sposób jest podać w konkretnych liczbach, ilu
myśliwych, na przestrzeni ostatnich wieków straciło, albo
przynajmniej poświęciło swoje życie na walkę o odzyskanie i
ugruntowanie niepodległości Polski.
Ograniczę
się zatem do kilku najważniejszych postaci, które znamy wszyscy.
Których, oprócz zamiłowania do myślistwa, łączył patriotyzm.
Patriotyzm rozumiany, jako postawa umiłowania, szacunku i oddania
własnej ojczyźnie, gotowość poświęcania się dla niej i narodu,
walki o nią. Stawianie dobra własnego kraju ponad interesy osobiste
oraz poczucie silnej, emocjonalnej i społecznej więzi z narodem,
jego tradycją i kulturą.
Jednym
z najważniejszych polskich bojowników – chociaż chyba nie
walczył z bronią w ręku – który położył duchowe podwaliny
pod polską niepodległość był, moim zdaniem, Henryk Sienkiewicz –
sławny polski pisarz, patriota i myśliwy; laureat Nagrody Nobla,
który swoimi dziełami literackimi rozsławił Polskę na całym
świecie, a w kraju na jego wspaniałych powieściach („Potop”,
„Pan Włodyjowski”, „Ogniem i mieczem”) miłości do
ojczyzny, patriotycznych postaw uczyło się, i nadal się uczy,
wiele pokoleń Polaków.
Kolejnym
wielkim człowiekiem i myśliwym, którego chciałbym tutaj przywołać
do „apelu”, jest Marszałek Józef Piłusudski, twórca Legionów
Polskich i jeden z najważniejszych ojców naszej wolności, który
całe swoje życie podporządkował, poświęcił jednemu celowi –
odzyskaniu przez Polskę niepodległości. I cel ten osiągnął.
A
myśliwym był wspaniałym, niezwykle etycznym, z rzadko spotykanym w
owych czasach, wielkim szacunkiem dla przyrody i dziko żyjącej
zwierzyny, który pobyty w łowisku często traktował jako pretekst
to obcowania z naturą. A do zwierząt strzelał tylko wtedy, gdy
było to niezbędne do pozyskania żywności. Wielu znawców tematu
jest zdania, że zasady, którymi kierował się w łowiectwie miały
wpływ na sposób uprawiania przez niego polityki i przyjęte formy
walki o niepodległość.
Kolejną
(myślę, że równie ważną, co Józef Piłusudski, Roman Dmowski,
Wincenty Witos i Marcin Rataj) ikoną polskiej niepodległości –
chociaż łowiectwa chyba nie uprawiał – był wielki, pochodzący
z Podola, sławny na całym świecie, polski pianista Ignacy
Paderewski, który marzył o wolnej Polsce i zabiegał o to w
Ameryce, a gdy nadarzyła się okazja, w roku 1918, przyjechał do
Poznania, gdzie swoim płomiennym przemówieniem przyczynił się do
wybuchu Powstania Wielkopolskiego przeciwko Niemcom, a później
stanął na czele polskiego rządu. O wielkości jego ducha niech
świadczy fakt, że za własne pieniądze stworzył i uzbroił
stutysięczną Armię Hallera.
I
był jeszcze Ignacy Mościcki – w latach 1926 – 1939 Prezydent
Polski, a wcześniej znany uczony z Politechniki Lwowskiej i
Warszawskiej, i miłośnik łowiectwa, który na polowania jeździł
najprawdopodobniej z samym Józefem Piłusudskim. Otóż człowiek
ten był autorem ponad 40 opatentowanych wynalazków (jeden z
najważniejszych to nowatorska metoda pozyskiwania kwasu azotowego z
powietrza), z których niebagatelny dochód, gdy został prezydentem,
przekazał państwu.
Było
jeszcze wielu innych wielkich i sławnych Polaków, zakochanych w
łowiectwie, którym zawdzięczamy naszą wolność. Do największych
zaliczyć należy generała Władysława Andersa – dowódcę II
Korpusu Armii Polskiej. I było tysiące zwykłych, szeregowych
żołnierzy – takich jak Leopold Pac Pomarnacki przedwojenny leśnik
i myśliwy, jeden z bohaterów bitwy pod Monte Cassino – którzy na
wielu frontach, w kraju i za granicą, oddali swoje życie i
przelewali krew za wolną i niepodległą Polskę.
W
bieżącym roku przypada również 95 rocznica utworzenia Polskiego
Związku Łowieckiego oraz 25 lecie „Łowca Galicyjskiego”. Dla
myśliwych to także ważne uroczystości, które jednak pozostają w
cieniu setnej rocznicy odzyskania niepodległości, bo bez wolnej
Polski nie byłoby Polskiego Związku łowieckiego, „Łowca
Polskiego”, ani „Łowca Galicyjskiego” w takiej postaci, jak
jest dzisiaj.
Ale
nie patrzmy tylko na myśliwych i nie szukajmy daleko. Cofnijmy się
w myślach do roku 1918, do naszej Galicji – do Lwowa i Przemyśla,
do najdzielniejszych z dzielnych, i najmłodszych bohaterów walki o
wolność w tysiącletniej historii Polski, do Przemyskich i
Lwowskich Orląt i oddajmy im należne honory. Wielu z nich, jeżeli
nie większość, wychowała się i uczyła patriotyzmu w rodzinach o
tradycjach myśliwskich, gdzie miłość do ojczyzny, tradycje walki
o niepodległość i tęsknota za wolną Polską była chlebem
powszednim. I uczmy się od nich.
Jesienią
1918 r., na skutek celowej polityki austriackiego zaborcy, Przemyśl i
Lwów, i ich okolice, zostały ogołocone z oddziałów wojskowych
składających się z żołnierzy narodowości polskiej. Zostali oni
wysłani daleko od swojej ojczyzny, na front włoski, gdyż Austriacy
obawiali się, że będą chcieli wykorzystać okazję, jaką było
osłabienie zmęczonych I Wojną Światową, walczących ze sobą
trzech zaborczych mocarstw, do utworzenia niepodległego państwa
polskiego. Zaborca pozostawił natomiast, dobrze uzbrojone, liczne
oddziały złożone z Ukraińców. To spowodowało, że gdy Ukraińcy,
którzy również usiłowali na tych terenach stworzyć swoje
państwo, podstępnie uderzyli na Przemyśl i Lwów, do walki z nimi,
pod nieobecność ojców i dorosłych mężczyzn, mogła stanąć
tylko młodzież ze związków strzeleckich, harcerze i uczniowie
szkół. Postawiony sobie cel osiągnęli, obronili swoje miasta i
polskość tych ziem. Jednak wielu z nich, a były wśród
bohaterskich obrońców także dziewczyny, zapłaciło za to swoim
młodym życiem.
Jednym
z obrońców Przemyśla był, wówczas nieletni, późniejszy obrońca
Westerplatte, lekarz medycyny, major Mieczysław Słaby, wraz z
którym w walkach brała udział jego siostra i dwóch braci. W
obronie Przemyśla walczył także, wówczas osiemnastoletni, Michał
Karnas s. Józefa – ojciec Pana dr Henryka Karnasa, Naczelnego
Rekadktora „Łowca Galicyjskiego” – który w czasie ataku na
prawobrzeżną część miasta, po sforsowaniu Sanu, został trafiony
w kolano odłamkiem granatu. A jego rówieśnik i przyjaciel o
nazwisku Szancer, którego ojciec miał w Przemyślu dwa sklepy, w
tym jeden z bronią, chwilę wcześniej, zginął na jego oczach.
Nieprzyjacielska kula ugodziła go w sam środek czoła. Szacuje się,
że w walkach w obronie Przemyśla i okolic, w okresie od 1 listopada
1918 do końca maja 1919 wzięło udział około 17 tyś osób. Za
te heroiczne czyny wielu z nich zostało odznaczonych
okolicznościowym medalem „Gwiazda Przemyśla”. Medal taki
otrzymał również Michał Karnas.
Niepodległa
Polska uhonorowała swoich najmłodszych obrońców, swoje Orlęta
Lwowskie i Przemyskie okazałymi pomnikami i odznaczeniami
państwowymi. W Przemyślu, przy Placu Konstytucji stoi piękny,
odbudowany po II Wojnie Światowej pomnik Przemyskich Orląt, przy
którym każdego roku mieszkańcy Przemyśla i okolic oddają hołd
swoim obrońcom. Harcerze śpiewają pieśni.
Jedną
z nich, chyba najwspanialszą – najlepiej oddającą atmosferę i
historię tamtych listopadowych dni końca 2018 roku – która
zrobiła na mnie niesamowite wrażenie, gdy przypadkiem, w wykonaniu
drużyny harcerskiej Czarna Trzynastka Przemyska, trafiłem na nią w
internecie, jest pieśń „Przemyskie Orlęta”, którą w 2006
roku napisał znany mieszkaniec Przemyśla, Andrzej Huk. Pozwólcie,
że przytoczę ja w całości:
Przemyskie Orlęta
Prastary Sanie co
się tu wijesz wokół zielonych wzgórz,
Sięgnij pamięcią
w tamte lata, te trudne czasy dziejowych burz,
Przypomnij ludziom o
młodych druhach, co wolną Polskę pragnęli mieć,
Co walcząc dzielnie
o polski Przemyśl na polu chwały musieli lec.
Był to listopad,
rok osiemnasty, w Europie koniec dziejowych dróg,
Kiedy w Przemyślu
na starym mieście zdradziecko władzę przejął wróg.
W dalszych miał
planach podbój Zasania i okolicę zająć chciał,
Lecz mu przerwała
druhów gromada, każdy z nich w garści karabin miał.
Będziemy wzorem
Orląt nad Sanem trzymać straż,
Na każde zawołanie
odpowie hufiec nasz
I całym swoim
życiem polskości tutaj strzec
Bo Polska to jest
wieka rzecz.
Obrona brodów,
odsiecz z Krakowa i wreszcie atak na drugi brzeg.
Most kolejowy,
pociąg pancerny, w walce o dworzec porucznik legł.
Dnia następnego w
samo południe armaty polskie zaczęły grać.
Szturmem zdobyty
prastary Przemyśl zawsze przy Polsce będzie trwać.
Będziemy wzorem
Orląt nad Sanem trzymać straż,
Na każde zawołanie
odpowie hufiec nasz
I całym swoim
życiem polskości tutaj strzec
Bo Polska to jest
wielka rzecz.
Obrońcy grodu
ruszyli dalej, gdzie bohaterskie boje wiódł Lwów,
Lecz od południa
wśród gęstych lasów, spod Niżankowic wróg ruszył znów,
Na odsiecz poszła
cała gromada, nie jeden dostał śmiertelny strzał.
Walcząc w obronie
naszego miasta harcerz z gimnazjum życie swe dał...
Prastary Sanie
rozgłoś legendę o bohaterach tamtych lat,
Nie zapominaj ofiary
męstwa, które tu złożył młodzieży kwiat.
Nauczaj młodych by
zawsze czcili obrońców miasta z tamtych dni
Którzy po walce w
twym bystrym nurcie obmyli rany z zakrzepłej krwi.
Będziemy wzorem
Orląt nad Sanem trzymać straż,
Na każde zawołanie
odpowie hufiec nasz
I całym swoim
życiem polskości tutaj strzec
Bo Polska to jest
wielka rzecz.
Chciałbym
żebyśmy i my, myśliwi i sympatycy łowiectwa, w śród których
jest bardzo wielu ludzi wykształconych, wpływowych,
opiniotwórczych, myślących patriotycznie, na bardzo ważnych
stanowiskach, którzy często decydują o losach naszej Ojczyzny,
wsłuchali się w słowa tej pieśni i tak jak harcerze z Czarnej
Przemyskiej Trzynastki, powiedzieli sobie:
„Będziemy
wzorem Orląt polskości tutaj strzec,
Bo
Polska to jest wielka rzecz.”
Pamiętajmy
o tym, szczególnie tutaj, na Podkarpaciu, żeby już nigdy, na
skutek naszych zaniedbań i krótkowzrocznej, lekkomyślnej polityki,
nasze dzieci i wnuki nie musiały składać świadectwa z polskości
i miłości do wolnej i niepodległej Ojczyzny z daniny swojego życia
i krwi.
Wiesław
Hop
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz