niedziela, 16 grudnia 2018


Myśliwi w walce o niepodległość Polski


W obecnym roku przypada setna rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości po okresie zaborów. Z tej okazji w całym kraju i za naszymi granicami, wszędzie tam, gdzie żyją nasi bracia i siostry, organizowanych jest szereg wspaniałych jubileuszowych uroczystości.
Szczycimy się naszą tysiącletnią historią, naszym krajem i jego osiągnięciami, bo jesteśmy dumnym i walecznym narodem, który nigdy nie pogodził się z tym, że na skutek wrogiej działalności
trzech sąsiadujących z nami mocarstw – ale także lekkomyślnej, krótkowzrocznej polityki możnych i ostatnich władców Rzeczypospolitej – pod koniec osiemnastego wieku Polska, na ponad 120 lat została wymazana z mapy Europy.
Cenimy naszą wolność, naszą możliwość stanowienia o sobie, bo nasi przodkowie zapłacili za to wielką daninę z życia, krwi i cierpienia. Bo wiele razy, wydawało się wbrew trzeźwemu rozsądkowi, mieli odwagę stawać do nierównej śmiertelnej walki z przeważającymi siłami wrogów, aby upominać się o Polskę, o polski naród; o to, żeby ich potomkowie mogli żyć w wolnym, niepodległym kraju. Żebyśmy mieli prawo i możliwość mówić, myśleć i marzyć po polsku...
Wśród tych niewątpliwych, wielkich - często już dzisiaj bezimiennych, bohaterów, bo czas zatarł o nich pamięć – było bardzo wielu myśliwych. Nie sposób jest podać w konkretnych liczbach, ilu myśliwych, na przestrzeni ostatnich wieków straciło, albo przynajmniej poświęciło swoje życie na walkę o odzyskanie i ugruntowanie niepodległości Polski.
Ograniczę się zatem do kilku najważniejszych postaci, które znamy wszyscy. Których, oprócz zamiłowania do myślistwa, łączył patriotyzm. Patriotyzm rozumiany, jako postawa umiłowania, szacunku i oddania własnej ojczyźnie, gotowość poświęcania się dla niej i narodu, walki o nią. Stawianie dobra własnego kraju ponad interesy osobiste oraz poczucie silnej, emocjonalnej i społecznej więzi z narodem, jego tradycją i kulturą.
Jednym z najważniejszych polskich bojowników – chociaż chyba nie walczył z bronią w ręku – który położył duchowe podwaliny pod polską niepodległość był, moim zdaniem, Henryk Sienkiewicz – sławny polski pisarz, patriota i myśliwy; laureat Nagrody Nobla, który swoimi dziełami literackimi rozsławił Polskę na całym świecie, a w kraju na jego wspaniałych powieściach („Potop”, „Pan Włodyjowski”, „Ogniem i mieczem”) miłości do ojczyzny, patriotycznych postaw uczyło się, i nadal się uczy, wiele pokoleń Polaków.
Kolejnym wielkim człowiekiem i myśliwym, którego chciałbym tutaj przywołać do „apelu”, jest Marszałek Józef Piłusudski, twórca Legionów Polskich i jeden z najważniejszych ojców naszej wolności, który całe swoje życie podporządkował, poświęcił jednemu celowi – odzyskaniu przez Polskę niepodległości. I cel ten osiągnął.
A myśliwym był wspaniałym, niezwykle etycznym, z rzadko spotykanym w owych czasach, wielkim szacunkiem dla przyrody i dziko żyjącej zwierzyny, który pobyty w łowisku często traktował jako pretekst to obcowania z naturą. A do zwierząt strzelał tylko wtedy, gdy było to niezbędne do pozyskania żywności. Wielu znawców tematu jest zdania, że zasady, którymi kierował się w łowiectwie miały wpływ na sposób uprawiania przez niego polityki i przyjęte formy walki o niepodległość.
Kolejną (myślę, że równie ważną, co Józef Piłusudski, Roman Dmowski, Wincenty Witos i Marcin Rataj) ikoną polskiej niepodległości – chociaż łowiectwa chyba nie uprawiał – był wielki, pochodzący z Podola, sławny na całym świecie, polski pianista Ignacy Paderewski, który marzył o wolnej Polsce i zabiegał o to w Ameryce, a gdy nadarzyła się okazja, w roku 1918, przyjechał do Poznania, gdzie swoim płomiennym przemówieniem przyczynił się do wybuchu Powstania Wielkopolskiego przeciwko Niemcom, a później stanął na czele polskiego rządu. O wielkości jego ducha niech świadczy fakt, że za własne pieniądze stworzył i uzbroił stutysięczną Armię Hallera.
I był jeszcze Ignacy Mościcki – w latach 1926 – 1939 Prezydent Polski, a wcześniej znany uczony z Politechniki Lwowskiej i Warszawskiej, i miłośnik łowiectwa, który na polowania jeździł najprawdopodobniej z samym Józefem Piłusudskim. Otóż człowiek ten był autorem ponad 40 opatentowanych wynalazków (jeden z najważniejszych to nowatorska metoda pozyskiwania kwasu azotowego z powietrza), z których niebagatelny dochód, gdy został prezydentem, przekazał państwu.
Było jeszcze wielu innych wielkich i sławnych Polaków, zakochanych w łowiectwie, którym zawdzięczamy naszą wolność. Do największych zaliczyć należy generała Władysława Andersa – dowódcę II Korpusu Armii Polskiej. I było tysiące zwykłych, szeregowych żołnierzy – takich jak Leopold Pac Pomarnacki przedwojenny leśnik i myśliwy, jeden z bohaterów bitwy pod Monte Cassino – którzy na wielu frontach, w kraju i za granicą, oddali swoje życie i przelewali krew za wolną i niepodległą Polskę.
W bieżącym roku przypada również 95 rocznica utworzenia Polskiego Związku Łowieckiego oraz 25 lecie „Łowca Galicyjskiego”. Dla myśliwych to także ważne uroczystości, które jednak pozostają w cieniu setnej rocznicy odzyskania niepodległości, bo bez wolnej Polski nie byłoby Polskiego Związku łowieckiego, „Łowca Polskiego”, ani „Łowca Galicyjskiego” w takiej postaci, jak jest dzisiaj.
Ale nie patrzmy tylko na myśliwych i nie szukajmy daleko. Cofnijmy się w myślach do roku 1918, do naszej Galicji – do Lwowa i Przemyśla, do najdzielniejszych z dzielnych, i najmłodszych bohaterów walki o wolność w tysiącletniej historii Polski, do Przemyskich i Lwowskich Orląt i oddajmy im należne honory. Wielu z nich, jeżeli nie większość, wychowała się i uczyła patriotyzmu w rodzinach o tradycjach myśliwskich, gdzie miłość do ojczyzny, tradycje walki o niepodległość i tęsknota za wolną Polską była chlebem powszednim. I uczmy się od nich.
Jesienią 1918 r., na skutek celowej polityki austriackiego zaborcy, Przemyśl i Lwów, i ich okolice, zostały ogołocone z oddziałów wojskowych składających się z żołnierzy narodowości polskiej. Zostali oni wysłani daleko od swojej ojczyzny, na front włoski, gdyż Austriacy obawiali się, że będą chcieli wykorzystać okazję, jaką było osłabienie zmęczonych I Wojną Światową, walczących ze sobą trzech zaborczych mocarstw, do utworzenia niepodległego państwa polskiego. Zaborca pozostawił natomiast, dobrze uzbrojone, liczne oddziały złożone z Ukraińców. To spowodowało, że gdy Ukraińcy, którzy również usiłowali na tych terenach stworzyć swoje państwo, podstępnie uderzyli na Przemyśl i Lwów, do walki z nimi, pod nieobecność ojców i dorosłych mężczyzn, mogła stanąć tylko młodzież ze związków strzeleckich, harcerze i uczniowie szkół. Postawiony sobie cel osiągnęli, obronili swoje miasta i polskość tych ziem. Jednak wielu z nich, a były wśród bohaterskich obrońców także dziewczyny, zapłaciło za to swoim młodym życiem.
Jednym z obrońców Przemyśla był, wówczas nieletni, późniejszy obrońca Westerplatte, lekarz medycyny, major Mieczysław Słaby, wraz z którym w walkach brała udział jego siostra i dwóch braci. W obronie Przemyśla walczył także, wówczas osiemnastoletni, Michał Karnas s. Józefa – ojciec Pana dr Henryka Karnasa, Naczelnego Rekadktora „Łowca Galicyjskiego” – który w czasie ataku na prawobrzeżną część miasta, po sforsowaniu Sanu, został trafiony w kolano odłamkiem granatu. A jego rówieśnik i przyjaciel o nazwisku Szancer, którego ojciec miał w Przemyślu dwa sklepy, w tym jeden z bronią, chwilę wcześniej, zginął na jego oczach. Nieprzyjacielska kula ugodziła go w sam środek czoła. Szacuje się, że w walkach w obronie Przemyśla i okolic, w okresie od 1 listopada 1918 do końca maja 1919 wzięło udział około 17 tyś osób. Za te heroiczne czyny wielu z nich zostało odznaczonych okolicznościowym medalem „Gwiazda Przemyśla”. Medal taki otrzymał również Michał Karnas.
Niepodległa Polska uhonorowała swoich najmłodszych obrońców, swoje Orlęta Lwowskie i Przemyskie okazałymi pomnikami i odznaczeniami państwowymi. W Przemyślu, przy Placu Konstytucji stoi piękny, odbudowany po II Wojnie Światowej pomnik Przemyskich Orląt, przy którym każdego roku mieszkańcy Przemyśla i okolic oddają hołd swoim obrońcom. Harcerze śpiewają pieśni.
Jedną z nich, chyba najwspanialszą – najlepiej oddającą atmosferę i historię tamtych listopadowych dni końca 2018 roku – która zrobiła na mnie niesamowite wrażenie, gdy przypadkiem, w wykonaniu drużyny harcerskiej Czarna Trzynastka Przemyska, trafiłem na nią w internecie, jest pieśń „Przemyskie Orlęta”, którą w 2006 roku napisał znany mieszkaniec Przemyśla, Andrzej Huk. Pozwólcie, że przytoczę ja w całości:

Przemyskie Orlęta


Prastary Sanie co się tu wijesz wokół zielonych wzgórz,
Sięgnij pamięcią w tamte lata, te trudne czasy dziejowych burz,
Przypomnij ludziom o młodych druhach, co wolną Polskę pragnęli mieć,
Co walcząc dzielnie o polski Przemyśl na polu chwały musieli lec.

Był to listopad, rok osiemnasty, w Europie koniec dziejowych dróg,
Kiedy w Przemyślu na starym mieście zdradziecko władzę przejął wróg.
W dalszych miał planach podbój Zasania i okolicę zająć chciał,
Lecz mu przerwała druhów gromada, każdy z nich w garści karabin miał.

Będziemy wzorem Orląt nad Sanem trzymać straż,
Na każde zawołanie odpowie hufiec nasz
I całym swoim życiem polskości tutaj strzec
Bo Polska to jest wieka rzecz.

Obrona brodów, odsiecz z Krakowa i wreszcie atak na drugi brzeg.
Most kolejowy, pociąg pancerny, w walce o dworzec porucznik legł.
Dnia następnego w samo południe armaty polskie zaczęły grać.
Szturmem zdobyty prastary Przemyśl zawsze przy Polsce będzie trwać.

Będziemy wzorem Orląt nad Sanem trzymać straż,
Na każde zawołanie odpowie hufiec nasz
I całym swoim życiem polskości tutaj strzec
Bo Polska to jest wielka rzecz.

Obrońcy grodu ruszyli dalej, gdzie bohaterskie boje wiódł Lwów,
Lecz od południa wśród gęstych lasów, spod Niżankowic wróg ruszył znów,
Na odsiecz poszła cała gromada, nie jeden dostał śmiertelny strzał.
Walcząc w obronie naszego miasta harcerz z gimnazjum życie swe dał...

Prastary Sanie rozgłoś legendę o bohaterach tamtych lat,
Nie zapominaj ofiary męstwa, które tu złożył młodzieży kwiat.
Nauczaj młodych by zawsze czcili obrońców miasta z tamtych dni
Którzy po walce w twym bystrym nurcie obmyli rany z zakrzepłej krwi.

Będziemy wzorem Orląt nad Sanem trzymać straż,
Na każde zawołanie odpowie hufiec nasz
I całym swoim życiem polskości tutaj strzec
Bo Polska to jest wielka rzecz.

Chciałbym żebyśmy i my, myśliwi i sympatycy łowiectwa, w śród których jest bardzo wielu ludzi wykształconych, wpływowych, opiniotwórczych, myślących patriotycznie, na bardzo ważnych stanowiskach, którzy często decydują o losach naszej Ojczyzny, wsłuchali się w słowa tej pieśni i tak jak harcerze z Czarnej Przemyskiej Trzynastki, powiedzieli sobie:
„Będziemy wzorem Orląt polskości tutaj strzec,
Bo Polska to jest wielka rzecz.”
Pamiętajmy o tym, szczególnie tutaj, na Podkarpaciu, żeby już nigdy, na skutek naszych zaniedbań i krótkowzrocznej, lekkomyślnej polityki, nasze dzieci i wnuki nie musiały składać świadectwa z polskości i miłości do wolnej i niepodległej Ojczyzny z daniny swojego życia i krwi.

Wiesław Hop

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz