„Obrońcy Demokracji”
Dziwi mnie bardzo, a może inaczej - nie dziwi mnie wcale cały ten
szum medialny dookoła rzekomo zagrożonej polskiej demokracji.
Na czele jej obrońców, jakże by inaczej, stoją zgodnie
najważniejsi politycy z Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej oraz
przychylni im dziennikarze z prywatnych (zagranicznych) telewizji; no
i oczywiście bardzo nam „życzliwa”, i zatroskana o to, abyśmy
się jeszcze długo, a najlepiej nigdy, nie mogli się podnieść z
kolan, Komisja Europejska. Rzucają piorunami, ośmieszają i
grożą... I wydawać by się mogło - gdyby człowiek nie znał
realiów i nastrojów społecznych, a opierał się tylko na tym, co
oni mówią – że popiera ich w tym „słusznym” proteście całe
społeczeństwo.
Tymczasem rzeczywistość jest zgoła inna: Demokracja w Polsce ma
się całkiem dobrze, a przynajmniej o wiele lepiej, niż było to
jeszcze półtora roku temu. Ludzie wypowiedzieli się w wyborach i
oczekują dogłębnych systemowych zmian. Chcą, aby wreszcie
rządzący liczyli się liczyć z ich wolą. Żeby Polska stała się
ich sprawiedliwą Ojczyzną, a nie, jak było jeszcze niedawno, tylko
wyrodną matką, która dba o wszystkich naokoło, tylko nie o własne
dzieci...
Myślę, że dotarliśmy już do jakiegoś progu, poza który nie
możemy się cofnąć, bo utracilibyśmy własną godność. Musimy
odzyskać, to co nam odebrano: szacunek do siebie, dumę z tego, że
jesteśmy Polakami, wiarę i nadzieję, że nas – nasze dzieci,
naszą Ojczyznę, czeka lepsza przyszłość. Nie możemy pozwolić,
aby uczyniono z nas głupców, analfabetów umysłowych, parobków we
własnym kraju i za granicą, którzy nie potrafią samodzielnie
myśleć i ocenić, co jest dla nas dobre, a co złe. A do tego
przecież prowadziła polityka rządu Platformy Obywatelskiej.
Żeby tak się stało trzeba odrzucić cały ten dotychczasowy układ,
który dbał o wszystko, tylko nie o Polaków, nie o Polskę, nie o
naszą rację stanu. A prawdziwą demokrację miał w głębokim
„poważaniu”. Nie możemy dłużej nabierać się na te same
stare chwyty, które mówią, że koniecznie trzeba być
„nowoczesnym, modnym i poprawnym politycznie”, bo inaczej to
obciach!
Obciachem jest, kiedy człowiek nie potrafi uruchomić własnego
mózgu. Ale jak ma to zrobić, skoro nie pamięta, kiedy ostatnio
przeczytał książkę albo zmusił się do jakiegokolwiek innego
intelektualnego wysiłku, a w głowie ma tylko telewizyjną sieczkę,
od lat serwowaną mu przez usłużne, tak zwane „obiektywne”
media. A reklama wmawia mu, że synonimem wolności jest butelka
schłodzonego piwa i niczym nieograniczone prawo do aborcji...
Myślę, że dla każdego, kto potrafi myśleć – a takich ludzi
jest zdecydowana większość – a nie czerpał profitów z
poprzedniego „układu”, ten krzyk „obrońców demokracji”,
przypomina trochę kwik pewnego, znanego wszystkim, odciąganego od
koryta, domowego „zwierzątka”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz