poniedziałek, 19 września 2016

"Poranek pełen nadziei" - fragment powieści. Może ktoś się skusi i nabierze ochoty na więcej. Myślę, że warto. 

... Posiadanie przy sobie broni z zapasem ostrej amunicji pomimo, że stwarzała dodatkowy problem, dodawało im męskości i pewności siebie. Dzięki temu czuli się prawdziwymi mężczyznami. Uczucie to przyjemnie przenikało całe ciało i, drażniąc ambicję, pomagało w zwalczaniu młodzieńczych słabości; dawało złudzenie siły i bezpieczeństwa.
Obok nich w tej samej pozycji siedzieli pomocnik szefa, Łapa i najmłodszy służbą, szeregowy Morąg z Katowic, pseudonim Afa, co po śląsku znaczy „pizda”. Afa był
poczciwym, trochę zbyt grubawym i powolnym żołnierzem. Przezwisko to przypięło się do niego jak kleszcz. Nie mając innego wyjścia pogodził się z nim, tym łatwiej, że tylko nieliczni wiedzieli, co naprawdę oznaczało słowo „afa”. Morąg posiadał dwie niewątpliwe zalety, potrafił pięknie śpiewać i opowiadać kawały. Lubił bawić towarzystwo, lubił też dobrze zjeść i sporo wypić, a przy tym nigdy nie tracił dobrego humoru i trzeźwego rozsądku. Dlatego w krótkim czasie zyskał sobie wielu przyjaciół, którzy chętnie wychodzili z nim na przepustki.
- Afa, kurwa, człowieku młody, zaśpiewaj nam coś wesołego – powiedział Łapa, przerywając długie milczenie. Przy czym słowo „kurwa” nie miało tutaj żadnego znaczenia. Zostało wypowiedziane machinalnie, bez udziału świadomości, zastępowało nieodzowną pauzę albo jakiś inny znak interpunkcyjny.
Afa przeciągnął się, wyprostował kości i przejechał palcami po sterczącym do przodu magazynku karabinu, tak jakby trzymał przed sobą gitarę.

- Jasny gwint! – zaklął. – Szkoda, że nie zabrałem gitary. Byłoby fajnie. Następnie odkaszlnął, splunął na drogę i zaczął śpiewać satyryczną piosenkę o Związku Radzieckim i Leninie, o Polsce i Polakach. Jej refren, którzy powtarzali wszyscy, brzmiał mniej więcej w ten sposób: „Wolność zdobędziemy, komunizm pobijemy. Odpoczniemy na Kamczatce przy ruskiej herbatce. A ty maszeruj! Maszeruj! Głośno krzycz! Niech żyje nam, Wołodia Ilicz!”
Szum jadących samochodów tłumił głosy śpiewających żołnierzy. Ale siedzący w kabinie samochodu sierżant Nowak słyszał wyraźnie słowa piosenki. Podobały mu się i sam zaczął w duchu, za chłopakami, nucić słowa. Kierowca, z przylepionym sztucznie uśmiechem do ust, ukradkiem zerkał w jego stronę. Ponieważ jednak szef udawał, że nie słyszy i nie wypowiedział żadnej uwagi, on także milczał.

A to ci dopiero heca – pomyślał Nowak. – Gdyby coś podobnego usłyszał polityczny, mógłby z tego zrobić niezłą aferę. A tym dzieciakom, a może i po przy nich mnie, oberwałoby się za działalność wywrotową w wojsku”.

2 komentarze:

  1. Zwrotek o Leninie jest cała kupa i powstały chyba w przełomie lat 60 tych i 70 tych... jedne z najśmieszniejszych to chyba : Gdy Ci się z rana nie chce z łóżka podnieść dupska , pamiętaj bracie jak walczyła Nadia Krupska ! A ty maszeruj...Raz idę sobie ktoś pod płotem leży a to Wołodia Ilicz do mnie zęby szczerzy... A w Poroninie jeszcze żyje taki baca , co Leninowi kwaśnym mlekiem leczył kaca.... Pozdrawiam!!! P.S.
    W Zakopanym, jadąc kiedyś busikiem z gitarą , musiałem wszystkie zwrotki, znane mi, kierowcy wyśpiewać...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za komentarz. Fajna piosenka, ja także, gdybym jechał tym busikiem, chętnie bym wysłuchał wszystkich zwrotek...
    Miło mi, że zajrzał Pan na mojego bloga.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń