"Poranek pełen nadziei" - fragment powieści. Może ktoś się skusi i nabierze ochoty na więcej. Myślę, że warto.
... Posiadanie przy sobie broni z zapasem ostrej amunicji
pomimo, że stwarzała dodatkowy problem, dodawało im męskości i
pewności siebie. Dzięki temu czuli się prawdziwymi mężczyznami.
Uczucie to przyjemnie przenikało całe ciało i, drażniąc ambicję,
pomagało w zwalczaniu młodzieńczych słabości; dawało złudzenie
siły i bezpieczeństwa.
Obok nich w tej samej pozycji
siedzieli pomocnik szefa, Łapa i najmłodszy służbą, szeregowy
Morąg z Katowic, pseudonim Afa, co po śląsku znaczy „pizda”.
Afa był
poczciwym, trochę zbyt grubawym i powolnym żołnierzem.
Przezwisko to przypięło się do niego jak kleszcz. Nie mając
innego wyjścia pogodził się z nim, tym łatwiej, że tylko
nieliczni wiedzieli, co naprawdę oznaczało słowo „afa”. Morąg
posiadał dwie niewątpliwe zalety, potrafił pięknie śpiewać i
opowiadać kawały. Lubił bawić towarzystwo, lubił też dobrze
zjeść i sporo wypić, a przy tym nigdy nie tracił dobrego humoru i
trzeźwego rozsądku. Dlatego w krótkim czasie zyskał sobie wielu
przyjaciół, którzy chętnie wychodzili z nim na przepustki.
- Afa, kurwa, człowieku młody,
zaśpiewaj nam coś wesołego – powiedział Łapa, przerywając
długie milczenie. Przy czym słowo „kurwa” nie miało tutaj
żadnego znaczenia. Zostało wypowiedziane machinalnie, bez udziału
świadomości, zastępowało nieodzowną pauzę albo jakiś inny znak
interpunkcyjny.
Afa przeciągnął się, wyprostował
kości i przejechał palcami po sterczącym do przodu magazynku
karabinu, tak jakby trzymał przed sobą gitarę.
- Jasny gwint! – zaklął. –
Szkoda, że nie zabrałem gitary. Byłoby fajnie. Następnie
odkaszlnął, splunął na drogę i zaczął śpiewać satyryczną
piosenkę o Związku Radzieckim i Leninie, o Polsce i Polakach. Jej
refren, którzy powtarzali wszyscy, brzmiał mniej więcej w ten
sposób: „Wolność zdobędziemy, komunizm pobijemy. Odpoczniemy na Kamczatce
przy ruskiej herbatce. A ty maszeruj! Maszeruj! Głośno krzycz!
Niech żyje nam, Wołodia Ilicz!”
Szum jadących samochodów tłumił
głosy śpiewających żołnierzy. Ale siedzący w kabinie samochodu
sierżant Nowak słyszał wyraźnie słowa piosenki. Podobały mu się
i sam zaczął w duchu, za chłopakami, nucić słowa. Kierowca, z
przylepionym sztucznie uśmiechem do ust, ukradkiem zerkał w jego
stronę. Ponieważ jednak szef udawał, że nie słyszy i nie
wypowiedział żadnej uwagi, on także milczał.
„A to ci dopiero heca – pomyślał
Nowak. – Gdyby coś podobnego usłyszał polityczny, mógłby z
tego zrobić niezłą aferę. A tym dzieciakom, a może i po przy
nich mnie, oberwałoby się za działalność wywrotową w wojsku”.
Zwrotek o Leninie jest cała kupa i powstały chyba w przełomie lat 60 tych i 70 tych... jedne z najśmieszniejszych to chyba : Gdy Ci się z rana nie chce z łóżka podnieść dupska , pamiętaj bracie jak walczyła Nadia Krupska ! A ty maszeruj...Raz idę sobie ktoś pod płotem leży a to Wołodia Ilicz do mnie zęby szczerzy... A w Poroninie jeszcze żyje taki baca , co Leninowi kwaśnym mlekiem leczył kaca.... Pozdrawiam!!! P.S.
OdpowiedzUsuńW Zakopanym, jadąc kiedyś busikiem z gitarą , musiałem wszystkie zwrotki, znane mi, kierowcy wyśpiewać...
Dziękuję za komentarz. Fajna piosenka, ja także, gdybym jechał tym busikiem, chętnie bym wysłuchał wszystkich zwrotek...
OdpowiedzUsuńMiło mi, że zajrzał Pan na mojego bloga.
Pozdrawiam.