Zbiorowa schizofrenia
Dawno przestałem wierzyć w bezinteresowność i mądrość polityków. Gdyby byli mądrzy i bezinteresowni na świecie nie byłoby głodu, terroryzmu i wojen, a ludzie czuliby się bezpieczni i żyli coraz lepiej. Skoro jednak tak nie jest i świat - wbrew temu, co nam z każdej strony wmawiano przez ostatnie dekady - pogrąża się w chaosie i robi się coraz bardziej brutalny, coraz bardziej zachłanny i niebezpieczny, to chyba ci, którzy nim sterują nie są takimi mędrcami, za jakich chcieliby uchodzić. Pomimo to, po tylu wojnach i tragicznych doświadczeniach ostatnich stuleci, chcielibyśmy mieć nadzieję, że przywódcy, którzy wytyczają kierunki i decydują o naszej przyszłości - także tutaj, nad Wisłą - wyciągnęli wnioski z przeszłości, że traktują powierzoną im władzę jako służbę dla dobra ludzkości i nie prowadzą nas, niczym ślepcy, na skraj przepaści...
Ale a po tym, co przynosi ze sobą, ciągle nakręcająca się, spirala wydarzeń ostatnich lat, a nawet dni, trudno oprzeć się wrażeniu, że świat, a już na pewno niektórych polityków i decydentów, powoli ogarnia zbiorowa schizofrenia.
A może to nie politycy rządzą tym światem, tylko jakieś wielkie interesy - jakieś obrzydliwe, oderwane od rzeczywistości, rządne władzy i złota demony bez wyobraźni, dla których liczy się tylko zysk - rozumiany przez wielu jako wyzysk. Oni dobrze kalkulują, bo wiedzą, że najlepsze interesy robi się na destrukcji i wojnie. A ponieważ opływają w luksusy i stoją z boku - pociągając jedynie za sznurki - z głowami w niebie, które dla siebie stworzyli (daleko od śmierci i terroryzmu, którego ofiarami padają zwyczajni ludzie), nie są w stanie sobie wyobrazić, że piekło, które rozpętują dla innych - przy dzisiejszych technologiach i różnego rodzaju arsenałach broni masowego rażenia - jeżeli sytuacja wymknie się spod kontroli, może dosięgnąć także ich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz