Dzisiaj proponuję artykuł poświęcony poezji i mojemu znajomemu Poecie - Mariuszowi Kopczakowi z Birczy.
Jak rodzynki w cieście
Wydawać by się mogło, że w dzisiejszym zmaterializowanym świecie
(a tym bardziej w Polsce), w którym coraz częściej próbuje się
zredukować człowieka do roli zaprogramowanej przez media,
pozbawionej duszy maszyny - robota mającego, bez szemrania, pracować
coraz dłużej, płacić coraz wyższe podatki i inne daniny oraz na
każde zawołanie polityków tłumnie stawać do wyborów i głosować
zgodnie z „wytycznymi” instytucji sondażowych – nie ma miejsca
dla poezji.
A
jednak tak nie jest i nigdy nie będzie. Nie będzie, bo w każdym
społeczeństwie zawsze są ludzie, dla których zaczarowany świat
poezji jest całym życiem. Są wrażliwsi od ogółu, więcej widzą
i więcej czują, ale także o wiele bardziej od innych cierpią.
W swoich środowiskach są jak rodzynki w wielkanocnej babce, bez
których staje się ona tylko zwykłą bułką. Można ich spotkać
wszędzie, także z dala od wielkich centrów kulturalnych, w
maleńkich miasteczkach i wsiach, na dalekiej, ale jakże pięknej
prowincji; prowincji, w której dzisiejsi decydenci, coraz częściej
odmawiają ludziom prawa do pracy, do nauki i do kultury.
Jednym z nich jest Mariusz Kopczak z Birczy w powiecie przemyskim.
Mariusz pisze wiersze, bo kocha poezję, ale interesuje się także
literaturą i filozofią. Ma już pewne osiągnięcia – jakieś
wyróżnienia w konkursach, druki w prasie, ale - jak większości
prowincjonalnych twórców – trudno mu się przebić i nadal, poza
swoją okolicą, pozostaje nie znany.
Ja nie jestem fachowcem od wierszy, bo interesuje mnie bardziej
proza. Ale dobry wiersz, tak samo jak dobre opowiadanie, czy powieść
poznaję po tym, że jest w tym jakiś rytm, jakaś muzyka; jakaś
przebijająca się przez słowa ważna myśl, która do mnie dociera.
To wszystko razem wzięte wprowadza mnie w stan lekkiego upojenia –
sprawia, że wszystko rozumiem, wszystko wiem i mam ochotę zatańczyć
w rytm tej muzyki, którą autor zaklina w słowach i chce się nią
z nami podzielić.
Wydaje mi się, że wiersze Mariusza Kopczaka kryją w sobie ważne
myśli. Mówią o życiu: o miłości, o szczęściu i o śmierci
człowieka. Mają ten rytm i tę muzykę, która porusza we mnie
niewidzialną, uśpioną czasami, strunę wrażliwości na piękno i
prawdę; na sprawy najważniejsze, które w dzisiejszym zagonionym,
zmaterializowanym świecie, gdzie nie ma czasu na zadumę, pozostają
często poza zasięgiem wzroku zwykłego człowieka.
Ale wystarczy, że ktoś bardziej wrażliwy - bardziej od innych
odczuwający radość i ból tego świata; jego dobre, ale i złe
strony – zabierze nas ze sobą na wycieczkę do krainy swojej
poezji, wtedy i my, zwyczajni ludzie, możemy spojrzeć dalej i
zobaczyć to, czym on żyje na co dzień.
I na tym wydaje mi się polega rola prawdziwych poetów, do których
Mariusz Kopczak z Birczy niewątpliwie należy.
Wiesław Hop
Wybrane
wiersze Mariusza Kopczaka:
----------
Pędzisz
Nie chcesz
się
zatrzymać
ale
w końcu
to
zrobisz Wtedy
Pan
Bóg twój i Stwórca
wyniesie
cię
ponad
i z
wysokości
spojrzysz
na
siebie
moje
życie
----------
Rozkazałem:
tysiąc
koni zaprzężono do mego bojowego
wozu
Chciałem
przebyć me Królestwo na całą
długość
–
na
drodze stanął ocean
Chciałem
to zrobić na całą Jego szerokość –
przeszkodziły
góry
Tak
uwięziony pomiędzy jedną granicą a drugą
pomyślałem
o tej trzeciej która dzieli
niebo
od ziemi
Ku
niej też wzniosłem swe serce jak oczy
mówiąc:
przebacz
jeśli jestem złym strategiem W odpowiedzi
zagrzmiało
Teraz
wiem, że w tamtej chwili na temat wojny
powiedziałem
wszystko
---------
Dla
mnie
możesz
Być
czym
chcesz nawet
morzem
Wtedy
przynajmniej
będę
wiedział
w
jakich wodach
oczyszczenia
–
tonę
--------
Wtedy
zapragnąłem powrócić do dzieciństwa
bo
tylko w takim wieku osiąga się rzeczy
odmówione
późnym latom:
zdziwienie
i ekstazę
Pomyślisz
jak zdobyć ziemię która młodym
jest
dana na własność
Będziesz
chciał odpocząć w spokoju
jasnej
wody lecz Ona cię nie ukołysze –
zabierze
wszystko czego tak naprawdę
nie
posiadasz:
gwiazdę
wieczorną i tę błyszczącą w dzień
a to
co ci zostanie z życia które się nie mieści
w
żadnej ludzkiej garści to twe do wędrowania
nogi
i wiara że spełnią się twoje nadzieje
dziecinne
choć przeciwko tobie wszystkie zmówione
żywioły
---------
Przemawiałem
do ludzi:
w
Waszym dążeniu do sprawiedliwości
bądźcie
cierpliwi jak krople wody gdyż tylko
taki
świat wart jest życia reszta to oszustwo Nie słuchali –
spadali
ulewą
Zwracałem
się do zwierząt przez dotyk
nauczając
ich mądrości nietrwałego ciała –
nie
ufały moim dłoniom wyczuwając w nich
nikczemność
ludzkiej natury
Na
koniec zostały mi same rzeczy ale one
nie
miały żadnego ze zmysłów przyłapane na daremnym
trwaniu
czego nie chciałoby się powiedzieć
o
człowieku
---------
Więc
mówisz że życie to jest szczęście czyli
że
szczęśliwa jest mrówka zadeptana
butem
gdyż but na żywej nodze
to
też życie
Więc
...
Och
nie łap mnie za słowa
nie
ciągnij za koniec języka
bo i
tak nie zrozumiesz
powodów
dla
których
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz