poniedziałek, 5 lutego 2024

 PODKARPACKIE NIEDŹWIEDZIE

Fragment opowiadania opublikowanego w lutym br. w miesięczniku "Brać Łowiecka"


Podkarpackie niedźwiedzie

 

Zima w tym roku na Podkarpaciu, podobnie zresztą, jak w całej Polsce, wyjątkowo nas rozpieszczała. Śniegu i mrozu – oczywiście poza Bieszczadami - było jak na lekarstwo. I dużo wcześniej niż zwykle, bo już pod koniec lutego, w lasach, remizach śródpolnych, a nawet miejskich parkach, z rana, zwłaszcza, gdy przyświeciło słońce, słychać było radosne, wiosenne śpiewy ptaków, które zapowiadały rychłe nadejście ciepła i godów. Taka anomalia pogodowa – niektórzy mówili, że „mamy piękną wiosnę tej zimy” – wpłynęła także na cykl życia wielu zwierząt.

Nic więc dziwnego, że podkarpackie niedźwiedzie, które w ostatnich latach charakteryzuje, zauważalny nawet dla laika, „bum demograficzny”, zamiast spać słodko w swoich gawrach snem zimowym, obudziły się wcześniej niż zwykle – o ile w ogóle się kładły – i snuły się po lasach i polach w poszukiwaniu pożywienia.


 

- Ach te niedźwiedzie! Tylko patrzeć, jak zaczną przychodzić do nas w gościnę – zażartował kiedyś mój znajomy leśnik z Nadleśnictwa Bircza, znany powszechnie ze specyficznego poczucia humoru. – Co nie wierzysz?

- Oczywiście, że nie! – uśmiechnąłem się szczerze, wiedząc, że na to właśnie była obliczona jego gadka.

- Nie mówię od razu, że usiądzie ci taki ponad dwumetrowy miś za stołem w altance, łupnie pięścią w stół i powie: hej ty tam! gospodarzu, postaw butelczynę zimnego piwa, bo jak nie to sam sobie wezmę! – ale zapytaj pszczelarzy, to ci powiedzą czy nie mam racji.

Jakież było moje zdziwienie, gdy niedługo później na Pogórzu Przemyskim, Pogórzu Dynowskim i w Bieszczadach, niemal przy każdej drodze do lasu, zaczęły pojawiać się zielone tabliczki z wizerunkiem „misia” i ostrzeżeniem: „Uwaga niedźwiedź.” I nie ma w tym nic dziwnego, bowiem niedźwiedzi w naszych podkarpackich lasach, z każdym rokiem, jest coraz więcej...



Wiesław Hop


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz