niedziela, 14 lutego 2021

 

Anioły i diabły na czubku szpilki polskiej polityki


Obudziłem się rano i od razu przypomniałem sobie dziwny problem, który dręczył mnie dzisiejszej nocy we śnie. Chodziło o średniowieczne pytanie: Ile diabłów zmieści się na czubku szpilki?

Na pierwszy rzut oka, odpowiedź – zwłaszcza dla zwykłych ludzi, którzy na co dzień nie zaprzątają sobie głów naukowo-filozoficznymi „bzdurami”, bo mają poważniejsze kłopoty z dziedziny „Jak związać koniec z końcem” – wydaje się bardzo prosta: Szpilka jest mała i ostra, więc na jej czubku diabeł, który musi mieć jakieś rozmiary, może siedzieć tylko jeden i to w ciągłym strachu, że gdy tylko się zagapi i straci koncentrację, szpilka boleśnie ukłuje go w tyłek.

Z drugiej strony, jeżeli spojrzymy na zagadnienie bardziej uważnie, w kontekście filozoficzno-politycznym wszystko zaczyna się mocno komplikować i nabierać jeszcze groźniejszych wymiarów.


Otóż, średniowieczny filozof, św. Tomasz z Akwinu, który zajmował się tym zagadnieniem, a swoje myśli zawarł w dziele „Suma Thepologiae”, rozjaśnił trochę sposób patrzenia na problem, gdyż czubek szpilki utożsamiał z miejscem, którym przecież może być punkt, posesja, miasto, czy nawet państwo... Uważał również, że każdy diabeł jest jednocześnie aniołem i mówił, że „Anioł (a tym samym diabeł) jest w miejscu, przez zastosowanie swojej mocy do tego miejsca...”. Do podobnych wniosków dochodzili także i inni średniowieczni myśliciele, z których jeden powiadał, że „...gdzie anioł działa, tam jest”. Co oznacza, że jest tam, niekoniecznie fizycznie, gdzie za jego przyczyną zachodzą jakieś zmiany.


A więc , idąc za tokiem myśli wielkiego Tomasza, jeżeli przyjmiemy, że czubkiem szpilki jest miejsce, w naszym wypadku Polska, musimy stwierdzić, że siedzi na niej wielu, nie tylko naszych, rodzimych, ale i światowej mocy Diabłów (przez duże D), którzy od lat palą ogień pod naszym polskim kotłem i za pomocą wielkich drewnianych łyżek – żeby przypadkiem nie poparzyć sobie delikatnych rąk – mieszają w nim, pilnując żebyśmy się wszyscy dobrze ugotowali i nie sprawiali im problemów. Mamy być dla nich bezwolną, ogłupioną ideologicznie, pozbawioną własnej kultury i zdolności samodzielnej oceny sytuacji, i podejmowania decyzji ludzką masą, podążającą w wyznaczonych przez nich kierunkach, z góry wytyczonymi kanałami; rezerwuarem taniej siły roboczej i źródłem dochodów, jak stado owiec dla ich właściciela, które można jednocześnie, bez jakiegokolwiek sprzeciwu z ich strony, strzyc i golić...

Doświadczyliśmy tego szczególnie boleśnie w ostatnim trzydziestoleciu.


Taki jest ten nasz dzisiejszy świat. Taka jest rzeczywistość, nie tylko nasza polska, ale i światowa. Diabły siedzą sobie gdzieś daleko w bezpiecznych dla siebie miejscach („Siedzą, piją, lulki palą...), a na nas „urabiają” i wykorzystują do własnych celów za pomocą swoich mediów i swoich lokalnych pomagierów, czyli pomniejszych płatnych diablików. I nie znoszą, gdy jakieś lokalne, niezależne od nich, czorty usiłują wydostać się spod ich obcasa i realizować własną wizję polityki. Nie dziwmy się więc, że mamy tutaj, w Polsce, a szerzej patrząc i na świecie, takie piekło. Że pomiędzy poszczególnymi grupami interesów - często reprezentowanymi przez jakieś partie polityczne, jakieś globalne fundacje - pomiędzy narodami, między ideologiami, toczy się bezpardonowa walka o media: o telewizję, radio, prasę, o wydawnictwa książkowe o prawo do głoszenia „kazań” i kształtowania ludzkich rozumów i dusz.

Wielu zatem diabłów gnieździ się na czubku szpilki polskiej polityki. Niektóre z nich są tak potężne, że próbują trząść całym światem. A są i nasi, dużo słabsi, ale mają tą przewagę, że są fizycznie na miejscu. I toczy się tam nieustanna wojna...


Czy możemy się temu jakoś przeciwstawiać? Myślę, że tak. Podstawą jest świadomość, zrozumienie problemu, dbanie o nasze polskie narodowe interesy. I odwaga, bez której nic nie można osiągnąć. Przy czym musimy pamiętać, idąc za tokiem myśli św. Tomasza z Akwinu, że każdy anioł ma w sobie potencjalnego diabła. Moim zdaniem, przykładem takiego współczesnego światowego anioła jest, hołubiona w naszym zachodnim kręgu kulturowym, „boska demokracja”, która, gdy nie przestrzega się jej zasad, łatwo może pokazać swoje diabelskie oblicze. I w wielu miejscach już pokazuje.


Wiesław Hop

Bircza, dnia 12.02.2021r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz