Dzięcioł i Dąb
Dzięcioł dziobem stuka, puka…
Taka to jest jego sztuka.
Chore drzewa się kłaniają
I do siebie zapraszają.
Pomóż! Pomóż! Przyjacielu.
Wszak lekarzy jest niewielu.
Złe korniki mnie obsiadły,
Prawie już doszczętnie zjadły.
Dzięcioł Wielki, Trójpalczasty,
W lesie miał gabinet własny.
Co dzień drzewa oblatywał
I o zdrowie wypytywał.
Gdy o Dębie się dowiedział
Dwa tygodnie na nim siedział.
Stukał, pukał, osłuchiwał…
I diagnozę wypisywał.
Kredą znaczył coś na korze.
Wreszcie krzyknął: O mój Boże!!!
Kto w leczeniu mi pomorze?
Bo sam sobie nie poradzę, Ale tajemnicę zdradzę:
Kornik Drukarz, wraz z rodziną,
Znęca się tu nad dębiną!
Trzeba wziąć się więc do pracy
I wyłowić tych smarkaczy!
Wielu śmiałków przyleciało
I ochoczo się zabrało:
Do stukania i pukania,
I korników smakowania.
Gdy robota się skończyła,
W lesie radość znów odżyła.
Bo Dąb został wyleczony,
A dzięcioły, najedzone, poleciały w inną stronę.
A pan lekarz, Trójpalczasty,
Pozieleniał aż z radości
I z czerwoną czapką w dziobie,
Czule żegnał miłych gości.
A Dąb szumiał: Wielkie dzięki mój Dzięciole!
Nie odlatuj, bo ja wolę,
Byś zamieszkał w mej koronie
I żył słodko na mym łonie.
Jak powiedział – tak się stało.
Dzięcioł z żonką się wprowadził
I tak żyją w tej symbiozie, Dzięcioł z Dębem, Dąb z Dzięciołem,
A historia, jak już wiecie, Ciągle toczy się tym kołem.
Bircza, dnia 23.08.2020 roku
Wiesław Hop
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz