poniedziałek, 10 lutego 2020

Bieszczadzkie szpitale i ich przyszłość


Nie od dziś wiadomo, że bieszczadzkie szpitale powiatowe w Ustrzymach Dolnych, Sanoku i Leskku, od lat, borykają się z poważnymi problemami, w konsekwencji czego popadają w długi i coraz bardziej zagląda im w oczy perspektywa bankructwa i likwidacji. Sytuacja jest bardzo poważna i spędza z oczu sen nie tylko dyrektorom i personelowi medycznemu tych placówek, włodarzom powiatów, ale przede wszystkim mieszkańcom tej pięknej krainy, którzy martwią się o bezpieczeństwo zdrowotne swoich rodzin.

Nie jestem ekspertem od służby zdrowia i nie odkryję Ameryki, zdradzając najlepsze pomysły na poprawę sytuacji. Jednak nie żyję na bezludnej wyspie, mam rodzinę, i własne doświadczenia, dlatego wiem, jakie to dobrodziejstwo, aby w razie potrzeby mieć dostęp do dobrego szpitala, z wysokiej klasy specjalistami i sprzętem medycznym najnowszej generacji, usytuowanego w przyzwoitej odległości od domu.
Dawno temu, gdy byłem małym chłopcem, w naszej szkole odbyło się szczepienie przeciwko gruźlicy, po którym wysłano mnie do szpitala w Przemyślu, a tam lekarz, po obejrzeniu zdjęcia rentgenowskiego moich płuc, powiedział:
- Gruźlica w zaawansowanym stanie!
I już szykował się do wypisywania recepty... Ale mama sprzeciwiła się:
- Jak to możliwe, panie doktorze? Przecież u nas w rodzinie nikt nigdy nie chorował na gruźlicę.
- Dobrze, jeżeli pani chce, to mogę wypisać skierowanie do Rzeszowa, mają tam nowszy aparat. Ale to strata czasu i pieniędzy...
- Co? ten wesoły i zaczerwieniony na twarzy chłopak miałby być, aż tak chory? – zdziwił się lekarz w Rzeszowie, po obejrzeniu mojego skierowania. – Proszę się na razie nie martwić, bo ja już na oko widzę, że to musi być jakaś gruba pomyłka.
Zdjęcie rentgenowskie potwierdziło wzrokową diagnozę doświadczonego doktora. Byłem zdrowy jak rydz.
Strach pomyśleć, co by się ze mną stało, gdyby przemyski lekarz zastosował swoje leczenie. Mogło mnie to wpędzić w poważne tarapaty zdrowotne, jeżeli nie do grobu.
Moja „przygoda” pokazuje, jak ważne jest, aby szpitale zatrudniały dobrych lekarzy różnych specjalności, którzy mogą korzystać z najnowocześniejszego sprzętu medycznego. A jest to możliwe tylko wtedy, gdy szpitale są dobrze zarządzane i nie toną w długach.
Osiągnięcie takiego idealnego stanu w Bieszczadach na pewno nie jest łatwe, ale przy dobrej woli polityków na wszystkich szczeblach, dyrektorów szpitali i personelu medycznego, moim zdaniem, możliwe. Wierzę, że są ludzie, którzy potrafią opracować i zrealizować odpowiednie plany naprawcze. Kierunek zmierzający do obniżenia kosztów funkcjonowania szpitali w drodze ich łączenia albo przejęcia placówek przez Samorząd Województwa Podkarpackiego, wydaje się być właściwy.
Ważne jest, aby przy realizacji planów naprawczych zbyt pochopnie nie likwidować przynoszących straty oddziałów. Moim zdaniem, problem musi być rozwiązany całościowo dla wszystkich wymienionych wyżej szpitali. Tak, aby po reorganizacji stanowiły jeden nowoczesny, prężny organizm, zdolny zapewnić opiekę medyczną na najwyższym poziomie wszystkim mieszkańcom Bieszczad oraz licznie odwiedzającym je turystom.

Wiesław Hop


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz