Radość z pisania
Niekiedy sam zadaję sobie pytanie: Dlaczego w tych trudnych dla
polskiej literatury czasach „marnuję” życie na pisanie książek?
I muszę Wam powiedzieć, że odpowiedź zawsze jest taka sama:
Piszę, bo wiem, że mam coś do opowiedzenia, bo czuję taką
potrzebę; bo sprawia mi to jakąś radość, jakąś przyjemność i
satysfakcję...
Ale mówiąc o przyjemności, o radości mam na myśli samo pisanie –
sam proces twórczy. Pomijam zupełnie późniejsze etapy związane z
doprowadzeniem do wydania książki, które są dla mnie prawdziwą
udręką i drogą przez mękę...
A pisanie prozy – zwłaszcza powieści – to ciężka,
pracochłonna, wręcz mrówcza „zabawa” i trzeba nieć
niesamowicie twardy charakter, żeby nie utknąć na zawsze w połowie
drogi, i doprowadzić rzecz do końca. Moim zdaniem, przypomina to
trochę budowę domu metodą gospodarczą, gdy człowiek ma niewiele
pieniędzy – stać go zaledwie na zakup materiałów – więc
wszystkie prace budowlane i wykończeniowe musi praktycznie wykonać
sam. Ci, którzy w ten sposób budowali, wiedzą o czym mówię. Pod
koniec budowy człowiek jest tak wykończony, że ma wszystkiego
dość. Jednak, gdy trochę odpocznie i któregoś dnia spojrzy na
dzieło swoich rąk, ogarnia go uczucie satysfakcji i dumy. Podobnie
jest z pisarzami i ich książkami, ale sytuację dodatkowo
komplikuje obawa, czy książka zostanie dobrze przyjęta przez
czytelników.
Z powyższych względów, skoro już poświęcam czas na tak trudne,
pracochłonne i niepewne przedsięwzięcie, staram się pisać o
rzeczach ważnych; i w taki sposób, aby nie gwałcić, nie zabijać
w czytelniku jego estetycznej wrażliwości na dobro, prawdę i
piękno. Żeby „podróż”, w którą go ze sobą zabieram
sprawiła mu przyjemność i satysfakcję, i rozbudziła w nim chęć
do przeżywania kolejnych literackich przygód.
Pisanie i wydawanie książek „o niczym” - poza niekontrolowanym
zalewem obcej literatury, ubóstwem społeczeństwa i lansowanym
przez poprzednie rządy i prozachodnie, politycznie poprawne media
sposobem życia, gdzie człowiek ma być robotem, współczesnym
niewolnikiem pozbawionym zdolności do samodzielnego myślenia i
podejmowania decyzji - moim zdaniem, jest jedną z głównych
przyczyn odchodzenia w Polsce ludzi od czytania. Wiem o tym, bo jako
czytelnikowi, coraz trudniej mi znaleźć jakąś dobrą, współczesną
polską książkę, która da się przeczytać do końca, a do tych
zachodnich, opisujących i diagnozujących nie nasz świat, nie nasze
problemy – poza naprawdę wybitnymi dziełami zawierającymi
ogólnoludzkie i ponadczasowe wartości, których nie ma tak wiele, i
klasykami – czuję zniechęcenie i przesyt.
Dlatego cieszy mnie, że moja ostatnia, oparta na wydarzeniach
autentycznych, powieść „Przed wyrokiem”, wydana pod koniec
2016r. przez Ludową Spółdzielnie Wydawniczą, podoba się
czytelnikom.
Stanisław Srokowski w swoim artykule „Powiedz mi, co
czytasz, a powiem ci, kim jesteś”, w numerze 24, 16-22.06.2017r.,
tygodnika „Gazeta Warszawska” napisał o niej tak:
„Drugą powieścią, która zrobiła na mnie dobre wrażenie, jest
utwór Wiesława Hopa Przed wyrokiem. Starannie wydana, jako
przynętę wprowadza wątek sensacyjny, tylko po to, by wciągnąć
czytelnika w głąb problematyki wojennej i powojennej, narodowej,
społecznej i moralnej, mordów i rzezi dokonywanych na Polakach
przez ukraińskie bandy UPA. Wchodzimy do miejsc akcji Starego Jaru,
Dąbrowy, Zielonki Górnej, Wilczych Dołów, Ustrzyk Dolnych,
Starego Sącza, Przemyśla, Bieszczad, ale i Katowic, Bytomia,
Wrocławia. Poznajemy kulisy działań AK, ukraińskich akcji
ludobójczych, obserwujemy poszczególne losy ludzkie i splątane
historie wojny, Niemców, Sowietów, Żydów, tzw. władzy ludowej i
Służby Bezpieczeństwa. Główny bohater – Wrzos to postać
barwna, żywa, dobrze poprowadzona, skupiająca na sobie uwagę.
Warto sięgnąć po tę powieść, by przeżyć kawałek
dramatycznych polskich dziejów.”
Podobnie przychylne opinie docierają do mnie od wielu innych osób,
które przeczytały moją powieść. Wszyscy mówią, że książka
robi wrażenie Jedną z nich jest Anna Jakubowska z Białegostoku.
A oto jej opinia:
„Przed Wyrokiem” przeczytałam jednym tchem. Osadzona w
PRL-owskiej rzeczywistości nie tylko kryminalna opowieść o
człowieku uwikłanym, zniszczonym przez system... (lepsza wersja
procesu Franca Kafki). Genialne, psychologiczne studium postaw
podane w interesującej, trzymającej w napięciu formie.
Bardzo dobra książka z tragiczną, polską historią w tle
(hitleryzm, banderyzm, komunizm)... Ale czy na pewno tylko historia?
Dlaczego czytając „Przed wyrokiem” miałam nieodparte wrażenie,
że mogę wyjąc ludzi, niestety realnych i istniejących z
„Pogorzeliska” Wojciecha Sumlińskiego i wstawić w
miejsce bohaterów „Przed wyrokiem”. Ich losy wpisane przecież w
tak różne systemy, a jednak tymi systemami splątane.
„Przed wyrokiem” to zdecydowanie więcej niż historyczny
kryminał, to alegoria otaczającej nas rzeczywistości..., chociaż
zakończenie niesie nadzieję, bo ile w PRL-owskiej rzeczywistości
nie można było liczyć na sprawiedliwość, to w III RP można
znaleźć ludzi, którzy potrafią oprzeć się systemowi (o ile
wcześniej nie dopadnie ich „seryjny samobójca”) i potrafią
wydać sprawiedliwe wyroki.
Książka wspaniała, dobrze napisana, pozostawiająca czytelnika z
wieloma sprawami do przemyśleń..., a przede wszystkim trzymająca w
napięciu i nietuzinkowa, zasługująca na wyróżnienie i
zaakcentowanie w polskiej literaturze współczesnej!
Gratuluję i czekam na następną książkę.”
Przyjemnie jest czytać takie opinie czytelników, bo są one tą
przysłowiową łyżką miodu, która osładza życie pisarza, dodaje
mu energii i utrzymuje w przeświadczeniu, że czas zabrać się do
pisania kolejnej opowieści.
Wiesław Hop
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz