sobota, 4 marca 2017

W ubiegłym tygodniu, o tej porze bawiłem się na zabawie karnawałowej. Było fajnie, ale gdzieś pod koniec nocy, jeden z moich kumpli, który zawsze, gdy przekroczy pewną miarę, ma do mnie niesłuszne (bo przecież sam był sobie winny) pretensje o to, że kiedyś, kiedy byłem jeszcze policjantem, a jemu zdarzyło się jechać na dwóch gazach..., powiedział: "Nie ma takiego drugiego lisa, jak Wiesiek". Nie podjąłem tematu, bo mówił to raczej do siebie, ale pomyślałem, że co tam ja. Są takie wielkie lisy, przy których ja,nawet gdybym miał coś z lisa, wyglądam, jak mały pikuś. I chyba dlatego napisałem tą bajeczkę.

Bajeczka o pewnym lisie


Był raz w bajce „Brzechwa dzieciom”

Taki wielce sprytny lis,
Co to misie oszukiwał,
A sam, szelma, kury gryzł.

A i u nas, w młodym gaju,
Się pojawił jego klon.
Choć nie może być ten sam,
Mówią, że to – kubek w kubek – on!

Ech mój lisie – Witalisie.
Jesteś kłamcą, widzi mi się!
Więc zabieraj swe manatki,
Choć masz język piękny, gładki...

Jesteś z nienawiści chory,
Więc uciekaj do swej nory.
I przesiaduj tam dni cztery,
Aż wyleczysz się z „cholery”.

I przestaniesz podle judzić
I niesnaski w lesie budzić.
Bo masz już srebrników tyle,
Że wystarczy na daktyle...

Choćbyś gryzł je całe życie –
W lesie, w norze, no i skrycie...
Choćbyś karmił nimi „szpaki”,
Nie wywołasz większej draki!

Bo niedźwiedzie, rysie, wilki...
Znają już te twoje „szpilki”.
I umizgi, i podchody...
I uśmiechy ryżej brody.

Więc nikogo nie oszukasz,
Choćbyś był, jak pewien szczupak.
Co to kiedy puścił bąka,
To się chwilę później jąkał.

Ale ryby zrozumiały,
Że to był oszuścik mały.
Tak i ciebie rozszyfrują

I futerko „wygarbują”!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz