środa, 13 stycznia 2016

Spór o demokrację


Nie wiem, czy ktoś jeszcze pamięta, ale dawniej - mnie opowiadała o tym babcia - na wsiach żyły kobiety, które nazywano czarownicami.
Taka czarownica umiała rzucić na człowieka urok, ochwacić mu konia, odebrać krowom sąsiadki mleku albo sprawić, że jej kury nagle przestawały się nieść, a także spowodować wiele innych jeszcze poważniejszych nieszczęść.
Bywało też, że za pomocą zwykłego, ciągnionego za sobą, konopnego sznurka, wyprowadzała swoje szczury do gospodarstwa sąsiada i dopiero one dokonywały prawdziwego dzieła zniszczenia. A wszystko po to, aby jej powodziło się lepiej od innych.


Dzisiaj w czarownice chyba nikt już nie wierzy. Ale kiedy patrzę na otaczającą nas polityczną rzeczywistość, taką małostkową, podłą czarownicę przypomina mi trochę, stworzona, jak ćwierkają wróbelki, przez ludzi Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej, wspieranych przez Gazetę Wyborczą, obce kapitały i nie wiadomo przez kogo jeszcze, tak zwany Komitet Obrony Demokracji, który za wszelką cenę usiłuje sparaliżować działalność legalnie wybranego rządu.

I o co tutaj chodzi, jeżeli nie o pieniądze? Bo na pewno nie o dobro Polski i jej obywateli.
Aby odpowiedzieć sobie na to pytanie, wystarczy spojrzeć, kto organizował te, jakby na to nie patrzeć, niezbyt liczne protesty, kto przemawiał, skakał na ulicy; kto domagał się interwencji zewnętrznej i który z unijnych urzędników, w jakim stylu, zabierał w tej sprawie głos.
Moim zdaniem, a nie jestem chyba kompletnym idiotą i potrafię jako tako analizować fakty, a nawet czytać ze zrozumieniem, żaden redaktor Gazety Wyborczej, żaden Petru, Lis, Schetyna, czy niemiecki komisarz unijny nie będzie dzisiaj bronił prawdziwej polskiej demokracji, gdzie najważniejsza jest wola większości wyborców, którzy kilka miesięcy temu wyrazili swoje życzenie.

Jeżeli to mają być obrońcy polskiej demokracji, to ja jestem świętym tureckim. Im chodzi raczej o taką "demokrację". o takie Eldorado, które sobie u nas stworzyli. Gdzie obcy kapitał - obce banki, obce supermarkety, od lat, robią kokosowe interesy nie płacąc do budżetu żadnych podatków. Taką, w której Polak, we własnym kraju, ma być parobkiem bez ziemi, robotnikiem w obcych fabrykach; idiotą nie umiejącym czytać ze zrozumieniem, nie znającym własnej historii i literatury, człowiekiem bez poczucia tożsamości narodowej, honoru i instynktu samozachowawczego, pozwalającym sobą manipulować, któremu wszystko można wmówić; i ogłupić go do tego stopnia, że za każdym razem, nie dbając o własne interesy, będzie całował w tyłek tak zwaną Europę - jakby sam do Europy nie należał - gdy tylko ta zechce mu go nadstawić, w obawie, że jeżeli tego nie zrobi, to cały cywilizowany świat będzie się z niego śmiał.
Prościej mówiąc, chodzi tutaj nie  o dobro polskiej demokracji, tylko o wielkie interesy, o pieniądze zachodniego kapitału i tych naszych polityków oraz ich współpracowników, którzy rządząc do tej pory, dobrze się mieli i do takiego stanu rzeczy doprowadzili.

Nie neguje, że demokracja i jej wartości, to wielkie osiągnięcie, ale zbyt często bywają one wykorzystywane do nieuczciwej gry.
Gdyby tak na ten problem spojrzeć historycznie, to nawet hitlerowskie Niemcy odwoływały się do podstawowych w demokracji praw człowieka, pisząc na bramach swoich obozów koncentracyjnych hasło "Praca czyni wolnym".
Ja rozumiem to w ten sposób, ale może się mylę, że człowiek tam osadzony miał pracować na rzecz Niemiec do chwili, aż zdechnie z wycieńczenia albo zostanie zgładzony, a wolnym stawał się dopiero wtedy, gdy przeszedł przez komin krematorium.

Dbajmy więc o to, aby ta nasza europejska demokracja służyła wszystkim - większym i mniejszym, bogatym i biednym...., Polakom, Niemcom. Francuzom i Węgrom..., bo nikt inny tego za nas nie zrobi.

1 komentarz:

  1. Przeczytałem z uwagą niestety ale jest tak jak napisałeś,przyznaję rację Ten cytat jest konkretny "Im chodzi raczej o taką "demokrację". o takie Eldorado, które sobie u nas stworzyli."

    OdpowiedzUsuń