środa, 6 stycznia 2016

Pytania bez odpowiedzi

Czasami myślę, że życie to bardzo dziwna sprawa. Niby wszystko o nim wiemy, a jednak, gdy się tak głębiej zastanowić, okazuje się, że zawsze pojawia się więcej pytań, niż odpowiedzi.
Jednym z takich podstawowych problemów, który od zarania dziejów niepokoi ludzi myślących, jest pytanie o sens, o cel naszego istnienia. W zależności od kultur ludzie różnie sobie na nie odpowiadali i nadal odpowiadają. Cokolwiek  by nie powiedzieć, myślę, że najlepsze, najatrakcyjniejsze odpowiedzi, pomimo wszystko, znajduje religia.
Innym podobnym problemem jest zagadnienie szczęścia. Co to jest szczęście? I jak je osiągnąć. Każdy z nas, jeżeli nie jest kompletnym idiotą, wiele razy w życiu zastanawia się: Czy ja jestem szczęśliwy?


Podobnych pytań o zabarwieniu filozoficznym stawiamy sobie wiele. Mnie przychodzą do głowy w różnych sytuacjach, ale najczęściej, gdy w ciszy i spokoju spaceruję po różnych, sobie tylko znanych miejscach. Może kiedyś pokuszę się o dłuższą wypowiedź na ten temat.

Dzisiaj jednak chciałbym wspomnieć pewnego doskonałego stolarza - przypomniałem sobie o nim w czasie świątecznej przechadzki po terenach mojego dzieciństwa - który pod pewnym względem był podobny do mnie.

Często zdarza mi się, że przestawiam cyfry i litery, na przykład zamiast czterdzieści osiem piszę osiemdziesiąt cztery... Ale to jeszcze nic w porównaniu z nim. Jemu zdarzało się psuć doskonały materiał, bo robiąc drzwi lub okna, wykuwał otwory do mocowania z przeciwnych stron niż należało.
Najbardziej jednak zasłynął swoimi powiedzeniami:
Pewnego razu, siedząc w restauracji przy butelce wina, mówił do kolegów: "...Co tam będę dużo gadał, wiecie sami, jak było: Mróz trzydzieści stopni, a ja z moją siedzę sobie w ogrodzie i w kalesonach porzeczki jem....
Innym razem natomiast, było to jeszcze w czasach, gdy księża na wsiach nie mieli jeszcze samochodów i gospodarze musieli ich wozić z wioski do wioski własnymi zaprzęgami, chwalił się pod kościołem: "A ja wczoraj jednym księdzem konia zawiózł na odpust do Birczy, a wiecie jaka tam góra."

I tutaj także moglibyśmy postawić retoryczne pytanie: Dlaczego tak mu się pieprzyło w głowie? Ale zamiast tego może lepiej popatrzeć na zdjęcia, które dzisiaj zrobiłem. Kiedyś pasło się tutaj bydło i rosło zboże, a dzisiaj, w tym "dobrobycie", jaki nam zaserwował Wałęsa i jego następcy, mamy dziką Polskę.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz