Z cyklu "Z humorem przez życie".
Wozem na wesele
Wiozą mnie wozem na wesele.
W głowie szum, choć piłem niewiele.
Panna młoda robi słodkie miny.
Od dziś, chłopcze, skończą się inne dziewczyny!
Kocham ją. I to kocham szczerze,
Ale też - cholera mnie bierze.
Szkoda mi... Wolności mi szkoda!
Beztroski. Ciężaru życie doda.
Lecz miłość mocniejsza od tego,
Więc myślę: Bierz się w garść
I ciesz się, tym co masz,
Lebiego!
Ksiądz nam już obrączki nakłada,
A Marysia tak w mikrofon gada:
Biorę cię, chłopczyku, do domu za męża,
Będziesz tam co noc mięśnie swe wyprężał.
W łóżeczku - dodaję w myślach.
To mi odpowiada!
A ksiądz się uśmiecha,
Życzenia nam składa.
Wesele - muzykanci grają.
Słodką noc - nam przepowiadają.
Potem świt - teściowa się skrada...
Chłop, że hej! - do teścia powiada.
Młody mąż - związek skonsumował,
Ale broni do sejfu nie schował.
Wciąż gotowa na stojaku stoi,
Niech się żona o jutro nie boi!!!
Wiesław Hop
Bircza, dnia 15.10.2020r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz