sobota, 23 kwietnia 2016

Borownica 2016

Dzisiaj zamieszczam kilka zdjęć z Borownicy w powiecie przemyskim. 17 kwietnia 2016 roku odbyły się tam uroczystości poświęcone pamięci mieszkańców tej wsi, którzy 71 lat temu zostali napadnięci i wymordowani przez banderowców z UPA, tylko dlatego, że byli Polakami. Przykre to i nieludzkie...



















Uroczystość była wspaniała. Wzięli w niej udział żyjący jeszcze świadkowie tej zbrodni, którym udało się ocalić życie i ich rodziny, mieszkańcy i władze samorządowe gmin: Bircza, Dynów, Dubiecko, Nozdrzec, Dydnia, władze samorządowe powiatu przemyskiego i brzozowskiego, przedstawiciele parlamentarzystów, władz wojewódzkich, wojsko polskie i orkiestra dęta z Medyki. Nie zabrakło kombatantów młodzieży szkolnej, przedstawicieli Nadleśnictwa Bircza, Nadleśnictwa Dynów i Koła łowieckiego "Bór" w Birczy, patriotycznych organizacji, przedstawicieli sołectw i wielu innych.
Piękne i mądre kazanie wygłosił proboszcz Parafii Borownica, dla którego, zapewne jak i wszyscy uczestnicy tej uroczystości, odczuwam wielki szacunek. W pełni podzielam jego zdanie, że pojednanie jest możliwe, ale tylko w prawdzie... Należy stale przypominać o tym wszystkim politykom, którzy dla jakiś, często własnych, doraźnych interesów, gdy tylko odejdą od pomników, zdają się o tym zapominać. A prawda jest taka, że banderowcy nie cofali się przed żadną, nawet najgorszą zbrodnią ludobójstwa...        

Jednakże blisko siedemdziesiąt mieszkańców Brownicy to nie wszystkie ofiary tego napadu. Kilkanaście godzin po nich zginęło jeszcze siedmiu ludzi z samoobrony wsi Jasienica. Zaalarmowani o napadzie na Borownicę wyruszyli na pomoc. Jednak, gdy przybyli na miejsce, wieś była już spalona, a jej mieszkańcy, ci którym nie udało się uciec, wymordowani. W drodze powrotnej rozdzielili się na dwie grupy i poszli różnymi drogami, bo jeden z nich chciał odwiedzić znajomego w pobliskiej wsi. Znajomego odwiedzili, ale później wpadli w zasadzkę i wszyscy przypłacili to życiem.

Przy okazji pobytu na tej uroczystości dowiedziałem się, ze w Borownicy w roku 1928  urodził się i spędził dzieciństwo światowej sławy polski malarz, Julian Stańczyk, który mieszka w Ameryce i jest profesorem malarstwa. Jego prace wystawiane są w galeriach całego świata, a kolekcje jego malarstwa znajdują się w 60 największych galeriach w Stanach Zjednoczonych. W roku 1940 Sowieci wywieźli go wraz z całą rodziną na Syberię, skąd, z Armią Andersa, trafił później do Afryki, a po wojnie wyemigrował do Ameryki.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz