ZŁODZIEJE I KRĘTACZE - satyra
ZŁODZIEJE I KRĘTACZE
I „kupują”, i chodzą, i mącą.
Czasem słowo górnolotne wtrącą.
Czasem słychać mamony brzęczenie:
Ty mnie, a ja tobie za bezcen oddamy,
A dzień później stokroć drożej obcemu sprzedamy.
I głosują, i ręce podnoszą.
Czasem piórka drapieżne swe stroszą.
Rozdrapali już wszystko, co można.
Teraz pieką pieczenie na rożnach.
I dotacje, stypendia, honory...
Mają bardzo pojemne te wory.
Nawet w Niebie o przyszłość swą dbają.
Raz do roku sto mszy zamawiają.
Ale Szatan na tronie swym siedzi
I tak mówi do piekielnej gawiedzi:
Kandydatów tu mamy bez liku,
Więc nie róbcie, towarzysze, krzyku.
Problem w tym, że nam smoły brakuje,
A bez smoły robota się psuje.
Trzeba nowe kopalnie otworzyć,
Żeby węgla do kotłów dołożyć.
A wy stójcie przy kotłach na straży,
Niech się smoła codziennie w nich warzy.
Dla tych wszystkich gigantów i szui,
Popleczników, agentów i zbójów.
Podżegaczy, złodziei i wszarzy...
Dla nich wszystkich ta smoła się warzy.
Tych, co pchają nas dzisiaj do wojny,
Gdy my chcemy, by świat był spokojny.
Byśmy mogli zwyczajnie pracować
I potomstwo szczęśliwie wychować!
Wiesław Hop
Bircza, dnia 20.11.2025 r.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz