ŁOWCY
SKIEROWAŃ I FABRYKA CUDÓW
Służba zdrowia jest wspaniała,
O tym wie już Polska cała.
A pacjenci to
frajery,
Chcą być zdrowi – będę szczery.
Gdy lekarze na kontraktach
Robią sobie wpisy w aktach:
Dziewięć procent podzielimy,
Społeczeństwo ogłupimy.
Każdy ma kontraktów cztery
I kapusty do cholery.
Dwie godziny tu i tam,
Potem przerwę na lunch mam.
Po obiedzie po godzinie...
I tak dzionek szybko minie.
Potem czas jest na prywatę
I kasuje się sałatę.
Na szpitalnych instrumentach...
Pacjent skrobie się po piętach.
Bo miał czekać cztery lata,
A zmieniła to sałata.
To jest Chyba jakiś cud,
Instrumentów mamy w brud!
Ale Fundusz nie pozwala,
Więc bezczynnie stoją w halach.
A stratedzy wciąż planują,
Ile ludzi zoperują.
Ile będzie z tego kasy?
Każdy jest dziś na nią łasy.
Ile kolan, ile głów
Się wymieni – bywaj zdrów!
A najgorzej jest na sorach,
Lepiej by ich topić w worach...
Pacjent ma tam tyle praw,
Aż dziw, że nie bije braw.
Cały dzionek oczekuje,
Czasem wcześniej wykituje...
Bo tu braki są kadrowe,
Ty się, durniu, puknij w głowę.
Tu fabryka jest pieniędzy,
No, a Fundusz żyje w nędzy.
Nie opłacił dyrektora,
Bo księgowa była chora.
Wina spada na pacjenta,
Bo on skrobie się po piętach.
Dziewięć procent to za mało,
Drugie tyle by się zdało.
Bo to studnia jest bez dna,
Czerpią więc ile się da.
Hola, hola – dyrektorzy,
Państwo znów dług wam umorzy.
Byście nadal mogli trwać,
Orzesz, kurna wasza mać!
Pogórze Przemyskie, dnia 07. 08. 2025 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz