Z przymrużeniem oka o poważnych sprawach w „bajeczce”
dla dorosłych WILK, KOZA I EKOLODZY…
Dziwna jest współczesna, a szczególnie nasza polska, "ochrona przyrody i tak zwanego czystego powietrza. Czasami, słuchając informacji, że rady niektórych miast zabraniają już swoim obywatelom i wyborcom opalania domów drewnem, a nawet rozpalania grilla, nie mogę się nadziwić, jaką wiedzą (gdzie mającą swoje źródła), jaką logiką kierują się ci decydenci. I czyje dobro stawiają na pierwszym miejscu, bo na pewno nie ludzi z których podatków otrzymują swoje sowite "diety" i których interesy powinni reprezentować.
Słuchając jakiś czas temu, w mediach
społecznościowych, wywodu znawcy tematu ochrony środowiska naturalnego z
tytułem profesorskim (niestety nazwiska nie zapamiętałem), dowiedziałem się, że
jeżeli chodzi o dwutlenek węgla to spalane w piecach drewno jest praktycznie
zeroemisyjne i nieszkodliwe dla środowiska, więc zabranianie ogrzewania nim
domów nie ma żadnego uzasadnienia.
Ja również, chociaż nie jestem naukowcem, uważam, że
nie ma lepszego, przychylniejszego środowisku i ludziom opału od dobrze wysuszonego
drewna.
W tej sytuacji, czy wyzbywając się możliwości
ogrzewania domów drewnem, którego w Polsce mamy pod dostatkiem, na rzecz innych
źródeł energii i ciepła, które często zasilają finansowo zagraniczny kapitał,
nie postępujemy tak, jak przysłowiowa koza z mojej ekologicznej
"bajeczki" dla dorosłych "Wilk, koza i ekolodzy...
WILK, KOZA I EKOLODZY...
Wilk pod lasem
W chaszczach drzemał.
I tak myślał,
I tak mniemałał:
Tłustą kozę
Sobie schrupię.
Ekologów zaś
Mam w dupie.
Bo po lesie
Się szwendają.
Spaś spokojnie
Mi nie dają.
No, a koza zabeczała:
Ja bym tobie smakowała.
Tak bez przypraw i bez soli
Możesz doić mnie do woli!
Wiesław Hop
Bircza, dnia 16.01.2022r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz