POLITYCZNA
BONANZA (satyra)
W polityce tak się dzieje,
Kto na górze ten się śmieje.
Rękę przed się „wystawuje”,
A kto niżej ten całuje.
Czasem wodza w mózgu łupie,
By całować go po pupie...
Wtedy tyłem się odwraca
I wypina się jak baca.
Kto go w zadek mocniej cmoknie,
Zaraz go wystawia w oknie.
Jako mędrca reklamuje
I do partii swej wpisuje.
Do wyborów członek będzie,
Jemu można ufać wszędzie.
W Cyrku i Eurokołchozie
Pierwsze miejsce ma na wozie.
Które wybór gwarantuje,
Demokrację więc szanuję.
Od czterdziestu lat w niej siedzę
I o przyszłość się nie biedzę.
Bo wyborca wciąż karbuje
Tych, co ja mu proponuję.
Innej drogi, bracie, nie ma.
Wolny wybór – to jest ściema.
Kto samotnie w szranki staje,
Temu układ szans nie daje.
Choćby głosów miał bez liku,
Nie przeskoczy – i po krzyku!
Ordynacja tego strzeże,
Że to źle jest – ja nie wierzę!
A korzyści wielkie mamy:
Nigdy władzy nie zmieniamy!
Ten, kto siedzi ze mną w grzędzie,
Pierwszy ziarno dziobać będzie,
Mięso zjadać z dwóch Takedy...
To za wierność – bądźmy szczerzy!
Wiesław Hop
Pogórze Przemyskie, dnia 2012.2025 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz