PODWYŻKI, SPÓŁKI I SPADOCHRONIARZE (satyra)
PODWYŻKI, SPÓŁKI I SPADOCHRONIARZE (satyra)
Z prośbą w ręku stoję o podwyżkę, bracie.
Dusza na ramieniu, mocno ciasne gacie.
Pan PREZES się spóźnia - długo obiaduje.
Aż wreszcie się zjawia, chłop to jest nie lada.
Ma brodę i wąsy i do rzeczy gada...
A gdy w końcu moja minuta wybiła,
Jakaś pchła szachrajka gościa ukąsiła.
Mówi: Ja ci nie dam pensji podwyższenia,
Bo ta nasza spółka jest jak chuda gienia.
I jak chuda gienia, chociaż obiecuje,
Ledwie apanaże RADY obstaluje.
PREZESI– CZŁONKOWIE się wyżyłowali,
Gdy na swych dyplomach tutaj lądowali.
„Kolegium Tumanum” – to drogo kosztuje,
Teraz każdy mocno głód pieniądza czuje...
A więc idź popracuj z rachunkiem sumienia,
Za dwa lata wrócisz, świat się przecież zmienia.
Wstaję i wychodzę jak burak czerwony,
Haruję sumiennie i mocno skruszony...
Po dwóch latach wracam – nowy PREZES siedzi.
Bażanta futruje, stroni od gawiedzi.
A na spadochronach inni już CZŁONKOWIE
Z „Kolegium Tumanum” wiszą mu na głowie!!!
Wiesław Hop
Pogórze Przemyskie, dnia 29.12.2025 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz