niedziela, 19 stycznia 2025

 

Wiesław Hop - satyra


ZIELONA ŻABA

 

Zapraszam szczerze, Słuchacze Mili,

Żebyście stronę mą polubili,

A ja Wam za to – mówię to szczerze –

Będę bajeczki słał na papierze.

 

O tym, że sroki skrzeczą za lasem...

I że każdemu jest smutno czasem...

Chociaż, być może, światy zdobywa,

Serce do domu mu się wyrywa.

 

Tęskni i marzy o swej Rodzinie

I tej najmilszej sercu nowinie:

Że Polska znowu głowę podnosi

I już nikogo o nic nie prosi.

 

Że Polak nigdy sługą nie będzie.

Tak ma być zawsze. Tutaj i wszędzie.

Że nie zapomni, skąd się wywodzi

I gdzie w młodości do szkoły chodził.

 

Że ma swój język i polska duszę,

Tego nikomu mówić nie muszę.

Że słowa: Honor, Bóg i Ojczyzna

To najważniejsza nasza polszczyzna.

 

Tak nam mówili nasi ojcowie,

Nie dajmy mącić więc sobie w głowie.

Dbajmy o łąki, lasy i pola...

Miasta i wioski... To nasza wola!

 

Nie dajmy głupcom za nos się wodzić,

Co chcą u obcych na smyczy chodzić.

A nas chcą dręczyć, głodzić, dziadować...

Na niewolników zwyczajnie chować.

 

Podstęp, podatki to ich metody.

Pokrętne słowa i mętne wody,

W których, jak ryby dobrze się czują,

Kuglarską sztuką nas oszukują.

 

W piekielnym „ładzie” zielonej żaby,

Co dnia grillują dla siebie schaby.

Dla nas zaś mają drogie wiatraki,

I elektryki... To wilkołaki.

 

Którym mamona serca wyżarła,

Trzeźwy rozsądek doszczętnie zjadła.

Choć mają dużo – chcą jeszcze więcej,

Żeby ten świat zniszczyć czym prędzej.

 

Chcą sztuczne mięso nam produkować

I jak tuczniki w chlewie hodować.

Byśmy rozumu swego nie mieli,

Co dla nas dobre nie rozumieli.

 

Bo świat się tego od nas „domaga”,

Tak nam wciąż wmawia zielona żaba,

Która ma ogon w wielkiej Brukseli,

Choć wciąż niemieckim dialektem mieli.

 

Wiesław Hop

Pogórze Przemyskie, 18.01.2025 r.

 

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz