Wiesław Hop - satyra
ZIELONA ŻABA
Zapraszam szczerze, Słuchacze Mili,
Żebyście stronę mą polubili,
A ja Wam za to – mówię to szczerze –
Będę bajeczki słał na papierze.
O tym, że sroki skrzeczą za lasem...
I że każdemu jest smutno czasem...
Chociaż, być może, światy zdobywa,
Serce do domu mu się wyrywa.
Tęskni i marzy o swej Rodzinie
I tej najmilszej sercu nowinie:
Że Polska znowu głowę podnosi
I już nikogo o nic nie prosi.
Że Polak nigdy sługą nie będzie.
Tak ma być zawsze. Tutaj i wszędzie.
Że nie zapomni, skąd się wywodzi
I gdzie w młodości do szkoły chodził.
Że ma swój język i polska duszę,
Tego nikomu mówić nie muszę.
Że słowa: Honor, Bóg i Ojczyzna
To najważniejsza nasza polszczyzna.
Tak nam mówili nasi ojcowie,
Nie dajmy mącić więc sobie w głowie.
Dbajmy o łąki, lasy i pola...
Miasta i wioski... To nasza wola!
Nie dajmy głupcom za nos się wodzić,
Co chcą u obcych na smyczy chodzić.
A nas chcą dręczyć, głodzić, dziadować...
Na niewolników zwyczajnie chować.
Podstęp, podatki to ich metody.
Pokrętne słowa i mętne wody,
W których, jak ryby dobrze się czują,
Kuglarską sztuką nas oszukują.
W piekielnym „ładzie” zielonej żaby,
Co dnia grillują dla siebie schaby.
Dla nas zaś mają drogie wiatraki,
I elektryki... To wilkołaki.
Którym mamona serca wyżarła,
Trzeźwy rozsądek doszczętnie zjadła.
Choć mają dużo – chcą jeszcze więcej,
Żeby ten świat zniszczyć czym prędzej.
Chcą sztuczne mięso nam produkować
I jak tuczniki w chlewie hodować.
Byśmy rozumu swego nie mieli,
Co dla nas dobre nie rozumieli.
Bo świat się tego od nas „domaga”,
Tak nam wciąż wmawia zielona żaba,
Która ma ogon w wielkiej Brukseli,
Choć wciąż niemieckim dialektem mieli.
Wiesław Hop
Pogórze Przemyskie, 18.01.2025 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz