wtorek, 26 kwietnia 2022

 Wychodząc z założenia, że lepiej jest się śmiać niż płakać, proponuję Wam dzisiaj mój satyryczny - a mam nadzieję, że i odrobinę śmieszny utworek - "MAŻ I ŻONA".  Sami ocenicie, czy kryje się w nim trochę życiowej prawdy.

Myślę, że mógłby on być dobrą reklamą mojej powieści "O północy w Bieszczadach".


MĄŻ I ŻONA


Pewna ślicznotka,

Wprost z piekła rodem,

Zawsze przed mężem

Chodziła przodem.



A on, biedaczek, był zabujany,

Chwilami nawet wręcz zahukany...

Ale ogólnie wesoło żyli,

Razem przez życie w szczęściu kroczyli.


Jednak nie zawsze tak miło było.

Konflikty "zbrojne" też się toczyło.

Ona armaty swe wystawiała,

Bywało - salwą w drzwiach go witała:


Ach, ty łobuzie!, draniu, idioto!...

Krzyczała wtedy z wielką ochotą.

I z pazurami też się rzucała

I kudły z głowy garściami rwała.


A gdy po burzy słoneczko wstało,

Wtedy łóżeczko znów ich jednało.

Małżeńska miłość się odradzała.

Ach, jak to dobrze! Ach, Bogu chwała!


Wiesław Hop

Pogórze Przemyskie, 26,04,2022r.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz